„Lekarstwo na raka” – upragnione antidotum mimo dziesiątków lat badań i odkryć o przełomowym znaczeniu, wciąż zdaje się być poza naszym zasięgiem. Niezmiennie ciężkie formy chemioterapii i radioterapia stanowią podstawowe formy leczenia nowotworów. Być może jednak wkrótce to się zmieni – dzięki białku P53, zwanym przez badaczy „strażnikiem genomu”. Odkryto je w 1979 roku. Ze względu na jego potencjał w 1993 roku prestiżowy magazyn „Science” uznał je za molekułę roku. Okazuje się bowiem, że mutacja genu tego białka jest cechą wspólną większości organizmów chorych na raka. Oznacza to zarazem, że jeśli p53 funkcjonuje normalnie, to niezależnie od tego, jak przebiegle i intensywnie rak będzie próbował zniszczyć życie nasze i naszych bliskich, niczego nie wskóra. Medycyna pokłada dziś w P53 ogromne nadzieje. A książka Sue Armstrong opowiada jak to się wszystko zaczęło: jak mozolnie, ale sukcesywnie łamano kod raka, z równym zapałem i przy nie mniejszej stawce niż w przypadku szyfrów Enigmy.