Po przeczytaniu dwóch dość mrocznych thrillerów kryminalnych postanowiłam trochę odreagować. Sięgnęłam więc po kolejny kryminał, ale tym razem na wesoło.
Styl jakim pisze Iwona Banach jest bardzo ironiczny, ale ja lubię ten rodzaj humoru. Ta książka rozbawiła mnie do łez i sprawiła, że momentami śmiałam się w głos.
Jak to zwykle bywa w komediach kryminalnych, oprócz humoru musi być jakaś sensacja, a nawet odrobinę horroru. W książkach tej autorki znajdziecie to na pewno. Intryga kryminalna skonstruowana jest tak, że do końca nie potrafimy odgadnąć, kto zabił. Przyznam szczerze, że kilka razy błądziłam trochę po omacku i nie trafiłam, ale to chyba świadczy tylko o tym jak skutecznie autorka potrafi wyprowadzić czytelnika w pole.
Dość dynamicznie i tajemniczo posuwająca się akcja nie pozwala na nudę. I chociaż prowadzone przez policjanta śledztwo też mocno kluczy między wątkami, to jednak coś tam w końcu udaje się ustalić.
Przyznam szczerze, że wnioski i ustalenia końcowe mocno mnie zaskoczyły, nigdy nie spodziewałabym się takiego zakończenia 😉
Bohaterów jest sporo i początkowo trochę się w tych postaciach gubiłam, bo nie mogłam zapamiętać kto jest z kim i dlaczego, ale jak to mówią „im dalej w las…”. No, może nie jest to dobre porównanie, ale im dłużej zagłębiałam się w fabułę, tym lepiej orientowałam się w jej bohaterach.
A same postacie? No cóż, myślę, że nawet o policjancie nie można w kontekście tej książki myśleć poważnie.
Osobowości i zachowania wszystkich bohaterów wykreowane świetnie, choć z dużą dawką ironii. Ktoś podchodzący do tej lektury poważnie mógłby powiedzieć, że normalni ludzie tak się nie zachowują. Normalni nie, ale stworzeni na potrzeby rozrywki, jaką z pewnością jest komedia kryminalna – tak.
Wątki obyczajowe wplecione w fabułę dodają całości osobliwego smaczku, ale z pewnością nie szkodzą oprawie kryminalnej.
Autorka przedstawia społeczność małej miejscowości z takim poczuciem humoru, że trudno się podczas czytania nie roześmiać. Ale chociaż jest to pokazane mocno ironicznie, to niestety można się w tym dopatrzeć sporo prawdziwego życia.
Można by powiedzieć, że jest to powieść świąteczna, bo jest zima, jest śnieg, są przygotowania do wigilii, no i sama wigilia też jest, ale zorganizowana bardzo nietypowo jak na realia polskich rodzin.
Pod względem kryminalnym jest morderstwo, jest tajemnica i tajemniczy ludzie, ale przede wszystkim jest ogrom wielkiej zabawy.
Ktoś może powiedzieć, że jest to bardzo infantylna historia, ale nie - historia jest poważna tylko infantylnie przedstawiona.
Jeżeli macie ochotę na odrobinę czystego relaksu z dużą dawką humoru, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Gwarantuję czas spędzony bez nudy, ale za to na dobrej zabawie.