Stajesz naprzeciw przybrudzonego lustra, a „Bezsenny” niczym ściereczka przeciera kawałek po kawałku. Piorunujące doświadczenie. Dzieło mądre, sprytne i precyzyjne. Alternatywne i jak najbardziej aktualne na dzisiejsze czasy. Zobacz i zrozum część siebie. Artur Klimowicz (kompozytor). „BEZSENNY” jest drugim tomikiem wierszy autorstwa Tatiany Jachyry, która na co dzień zajmuje się fotografią. Tym razem poetka wciela się w mężczyznę. Wiersze są kłębowiskiem emocji zamkniętych w siatce słów, podróżą po krajobrazach czasem nieznanych, czasem wrogich, czasem zachwycających, czasem także niosących ślady wspomnień samego czytelnika. W „BEZSENNYm” słowa i treści jawią w kolorach. Nie są to barwy pastelowe, mimo użycia słów krew, czerwień, słońce. Są to obrazy w barwach ciemnych, gdzieniegdzie rozświetlone tylko jaśniejszym błyskiem. Tak jak ta opowieść o człowieku ukrytym w mroku. Tym mrokiem jest cień nocy, kiedy zapada się w sen. Wówczas ludzka dusza wyzwala się z dziennych lęków, błądząc po nieznanych obszarach, które być może dane nam będzie poznać po śmierci. A jeśli sen nie przychodzi, wtedy bezsenny jeszcze raz i jeszcze raz obraca w myśli zdarzenia, które spotkały go za dnia. W mroku nocy zwielokrotnione, nierozwiązane, zapętlone prowadzą na granicę szaleństwa. Kluczem do „Bezsennego” – jak pisze dziennikarka Grażyna Korzeniowska – jest styl, jakim został napisany. Styl przypowieści. Wówczas zrozumiemy, że to nie powieść o śnie i bezśnie. To opowieść o człowieczym życiu. Stajemy na jego progu pełni nadziei, by z czasem zrozumieć, jak jesteśmy słabi wobec drugiego człowieka, ale i wobec Boga, przeciwko któremu próbujemy, w swojej pysze, buntować się. Jak bezsilni jesteśmy wobec miłości, bo przeklinając jej zdrady, za wszelką cenę chcemy ją zatrzymać, powrócić do niej, choć daje nam piekło odrzucenia, ale i niebo uniesień. Bo w godzinie śmierci rozumiemy, że życie nie ma sensu, jeśli się nie kochało – życia, drugiego człowieka, Boga, siebie, każdego dnia, każdej nocy, świata… Sam „BEZSENNY” tak mówi o sobie: „„Utknąłem… Chciałbym, aby przebudzenie nigdy nie nadeszło… W bezsennych snach śnię miraże wyobraźni, co umykają z nastaniem dnia. Sycę i upijam się do nieprzytomności w karczmie na granicy światów. Oto ja – cień nocy.”