Gdy rok chyli się ku końcowi, pora najwyższa pomyśleć nad zakupem nowego kalendarza. Przyznam się wam jednak, że czasami zdarza mi się o tym zupełnie zapomnieć i przypominam sobie po fakcie, gdzieś w połowie stycznia (albo i jeszcze później!), że żadnego nie nabyłam. Kiedy w końcu nadrabiam zaległy zakup, za każdym razem szkoda mi tej części kalendarza, która pozostanie pusta, gdyż dotyczy dni, które już przeminęły i nie wrócą. Ale wiecie co? Jest na to jeden, sprawdzony sposób! BEZDATOWNIKI! W tego typu kalendarzach, jak sama nazwa wskazuje, nie ma przypisanych dat, a jedynie podział na tygodnie oraz dni, dzięki czemu prowadzenie takiego kalendarza można zacząć w dowolnym dniu roku kalendarzowego. Dla mnie – osoby zapominalskiej w kwestii nabywania w porę kalendarzy – to niesamowita wygoda i ułatwienie życia.
Konsultacja merytoryczna: MRUCZEK
Konsultacja merytoryczna: MRUCZEK
Projekt graficzny Karol Kinal