Mógł być najpiękniejszym miastem tego regionu świata, ale stał się symbolem niemal niekończącej się wojny. Pokój był tu tylko krótkimi przerwami w kolejnych walkach. Kto ze sobą walczył? Każdy z każdym. Chyba w żadnym innym miejscu zdrada nie była tak powszechna, sojusze tak często łamane, a przymierza zawierane ludźmi, na których jeszcze wczoraj urządzano polowania. W tym jednym mieście spotkali się wszyscy – maronici, druzowie, szyici, sunnici, agenci syryjscy i irańscy, Hezbollah i Mosad. To opowieść o Bejrucie i jego mieszkańcach, najwspanialszych i najciekawszych ludziach, jakich poznałem w tej części świata.