„Balwierz” to najnowsza książka dla fanów Huberta Meyera. A kto go nie zna, niech nadrabia! Jednak ta część przynosi wiele zmian i nic już nie będzie w tej serii takie samo. Przyznam Wam się szczerze, że do kolejnej części (jeśli taka będzie), z pewnością trudno mi będzie podejść. Mam wrażenie, że autorka wraz z tą częścią zakończyła jakiś element swojej twórczości…. Ale przekonajcie się sami.
Hubert Meyer uciekając od fałszywych oskarżeń wkracza w hermetyczną społeczność małej wioski na Podlasiu. Ludzie stamtąd nie lubią nowych, a na pewno nie dopuszczają ich do swoich tajemnic. Jednakże małą społecznością wstrząsa straszliwa zbrodnia – jednej nocy ginie dwoje ludzi i wilk. Każda z tych śmierci jest dziwna, tajemnicza i trudna do wyjaśnienia. Tym samym doświadczony profiler musi pomóc policji rozwikłać zagadkę morderstw i odpowiedzieć na pytania rodzin. Tymczasem lokalna społeczność nie pomaga, nie chce obcego i nie zamierza ujawniać swoich sekretów i powiązań. Tajemniczy Balwierz nie zamierza jednak poprzestać na tych dwóch ofiarach, pojawiają się kolejne. Kim jest sprawca i jaki ma cel?
Katarzyna Bonda mistrzowsko poprowadziła fabułę dbając o najmniejszy detal. Perfekcyjnie wykreowała obraz wsi i społeczności na wschodzie oddając jej specyfikę i odrębność. Autorka w tej części pokazała, że jej warsztat pisarski jest na naprawdę wysokim poziomie i Pani Bonda nie zamierza zniżać swoich lotów. Ta część przygód z Hubertem Meyerem to ogrom emocji, w których czuć jesienno-zimową szarugę, w których podlaskie zimno przeszywa czytelnika na każdej stronie, a widmo Balwierza pojawia się tuż za oknem. Trudno oddać te emocje słowami, ale tę fabułę po prostu się czuje i przeżywa. A finał akcji …. Łamie serce. Płakać przy kryminale? Zdarzyło mi się po raz pierwszy! Z każdą częścią przygód profilera mój zachwyt tą serią rośnie. I tym razem nie wiem, czego mogę się spodziewać w kolejnej części… „Balwierz” mnie oszołomił i pozostawił ze strachem w oczach i z licznymi pytaniami? Pani Katarzyno – co dalej?