„Anatomia przypadku” to kryminał nie-kryminał, powieść sensacyjna z mocno zarysowanym wątkiem obyczajowym. To w zasadzie dwie opowieści splecione w jedną historię. Tak nierozerwalne, że trudno dostrzec, gdzie kończy się jedna, a zaczyna druga. Niektóre rozdziały są na tyle autonomiczne, że można je czytać jak osobne opowiadania. Osią powieści, wokół której kręci się cała fabuła, jest przypadek i jego rola w naszym życiu. Czy wszystko co nam się przydarza jest zdeterminowane? Ile mamy wolnej woli? Czy Bóg może zmienić swoje plany w stosunku do człowieka? Te pytania i czasem sprzeczne odpowiedzi padają na stronach tej książki. Jak jest naprawdę…? Wnioski autor pozostawia Czytelnikowi. Splot niezwykłych zdarzeń rozpoczyna się od wypadku w bloku przy ulicy Pięknej. Pewnej wrześniowej nocy roztrzaskuje się tam winda z trójką pasażerów. Z katastrofy bez szwanku wychodzi tylko jedna osoba - Paweł Jurek, początkujący literat, wrażliwiec i hipochondryk, który podobną scenę wcześniej opisał na stronach swojej powieści. Czy tragedia to skutek awarii technicznej, czy zamachu? Obie opcje są równie prawdopodobne, oba wątki równoważne, choć jeden to fikcja stworzona przez Pawła, a drugi - rzeczywista historia. „Anatomia przypadku” to w gruncie rzeczy anatomia ludzkich losów. Trochę zabawny i groteskowy obraz bezradności człowieka wobec tego, co nieuniknione, ale też ufności w to, że czasem jednak „wiara przenosi góry”. To optymistyczna przypowieść o pesymistycznej rzeczywistości.