Czterotysięczniki są wspaniałe – wysokie, zimne i dzikie. Choć mierzone w metrach wyglądają skromnie w porównaniu z wielkimi górami na innych kontynentach, to w odróżnieniu od wielu wyższych szczytów w Himalajach czy Andach wznoszą się ponad granicę wiecznego śniegu. W przeciwieństwie do Andów czy Himalajów, Alpy leżą na tyle blisko, że dotarcie do nich nie wiąże się z długimi podróżami samolotem, wysokimi wydatkami, ani kilkutygodniową rezygnacją z normalnego życia zawodowego czy rodzinnego. Nic więc dziwnego, że wielu ludzi zdobywa i kolekcjonuje czterotysięczniki.
Na tych szczytach nawet drogi normalne stanowią poważne wyzwanie. Są to na ogół drogi poprowadzone w sposób najbardziej logiczny, w związku z czym to po nich najczęściej przebiegały trasy pierwszych wejść. Stanowią one tym samym kawałek klasycznej historii alpinizmu. Świadomość tego nadaje dodatkowy wymiar przeżyciom związanym z naszymi obecnymi wspinaczkami. Choć drogi te są odwiedzane przez licznych wspinaczy, to w zależności od pory roku i zmieniających się warunków atmosferycznych każdą z nich można ujrzeć w zupełnie nowym świetle i mieć wrażenie, że to zupełnie inna trasa, zaskakująca coraz to nowymi wyzwaniami. Niekiedy konieczna bywa zmiana wybranej drogi, co jest charakterystyczne dla wspinaczki na tak wysokie szczyty. Dlatego tradycyjne drogi nadal przyciągają nawet tych wspinaczy, którzy przywykli do znacznie większych trudności.
[z przewodnika]