ojojoj, to chyba najdłuższa i najbardziej emocjonująca dyskusja na całej Kanapie :) zgadzam się całkowicie z lajonem, że Coelho najlepiej trafia do młodych czytelników; ja też zetknęłam się z Alchemikiem w liceum przed maturą: siedziała sobie fella nad książkami, zastanawiała się po co ja tu w ogóle jestem a skoro jestem to co dalej z tym fantem zrobić (czyli jak to określił gdzieś wcześniej ranisz - nastolatka z psychiką leminga :p) i nagle pojawił się Coelho, który w taki prosty i bajkowo-przypowieściowo ładny sposób pisał, że ważne są marzenia, szczeście, miłość itd. Słowem - dla rozchwianej emocjonalnie licealistki - balsam na zbolałe serce. Problem w tym, że to co w pierwszej książce wydaje się świeże i fajne, w drugiej nadal podoba się, ale w trzeciej, czwartej i piątej po prostu mdli. Poza tym, dopóki Coelho porusza się w temacie sensu życia, realizacji marzeń, miłości itd - wszystko jest ok. Idzie mu to raz lepiej raz gorzej, komuś się podoba, komuś nie - takie życie. Tragedia zaczyna się w momencie, gdy pisarz próbuje się zmierzyć z religią. Tak, tu muszę przyznać rację crusty'iemu - to co proponuje Coelho może być groźne. Niestety, ale Owsiakowe "róbta co chceta" nie może dotyczyć religii. Z każdą religią związane są setki, jeśli nie tysiące lat tradycji i niezmiennych dogmatów; podkreślam słowo niezmiennych, bo dzięki temu religie te są wciąż żywe i przetrwały długie lata (w odróżnieniu od sekt). Nie można wybierać sobie z każdego wierzenia po trochu i mieszać na własne potrzeby tak jak to proponuje Coelho: pare wersetów z Koranu, katolicki kult Matki Boskiej, buddyjska medytacja, afrykański taniec do tego jeszcze troche energii z wnętrza ziemi i kosmosu, może jeszcze ufo na dokładkę... Co z tego powstaje? Jedna wielka papka, na pewno żadna religia, żaden spójny system wartości, któremu trzeba być wiernym. O skutkach takiego relatywizmu moralnego nie będę się rozpisywać, bo chyba nie ma takiej potrzeby...To tyle w temacie mojego stosunku do Alchemika i jego autora. Jeszcze tylko jedno zdanie do Inquba: "katolicyzm to takze odlam Judaizmu... " - o rany, dziewczyno, następnym razem zastanów się zanim coś podobnego napiszesz: owszem, chrześcijaństwo wywodzi się z Judaizmu, a Żydzi są dla chrześcijan "starszymi braćmi w wierze", ale w żadnym wypadku chrześcijaństwo nie jest odłamem judaizmu