Choć tytuł zdaje się sugerować opowieść o psie, to jednak historia Akeli jest pretekstem do zanurzenia się w życie rodziny Śliwowskich.
Franciszek Śliwowski zostaje aresztowany, co w powojennej Polsce nie było to incydentalnym zjawiskiem, a o związki z podziemiem posądzano chętnie, co nie znaczy, że bezpodstawnie. Jednak to nie powieść o polityce i poglądach a o przyjaźni i miłości.
Kiedy w domu brakuje ojca, jego towarzysze dostarczają psa. Od teraz to Akela ma się troszczyć o bezpieczeństwo domowników. Dość szybko między Jurkiem (synem Franciszka) a owczarkiem rodzi się prawdziwa przyjaźń.
Historia ta porusza jeszcze bardziej, kiedy człowiek uświadamia sobie, że to opowieść o życiu dziadka Autora.
Poruszające dzieje rodziny na tle wydarzeń politycznych i społecznych. Do tego Akela, pies, który miał wcześniej swoje konkretne przeznaczenie.
Bardzo mnie ta książka dotknęła, dała sporo do myślenia, do zadumy nad tym jacy my ludzie jesteśmy, co potrafi nami kierować. Pokazała jak wiele znaczy przyjaźń i jak ważna jest dla nas miłość, przynajmniej dla wielu z nas.
Jestem pod wrażeniem sposobu narracji, trafnego balansowania między głosem dziecka a osoby dojrzałej. Przekonała mnie do siebie plastyczność opisów, lekkość pióra. Nie ma tu patetycznej mowy o ofiarności i walce z codziennością, jest obraz polskiej rodziny z Podlasia, ich radości i smutków. Wszystko to oddane w sposób prosty, ale bogaty w emocje.
Ode mnie puchate 7+/10