"Moje serce bolało zbyt mocno. Odczuwałam stratę, ale nie była to zwykła strata, nikt nie był w stanie mnie pocieszyć. A w miarę upływu czasu bardziej bolało pamiętanie niż próba zapomnienia."
Hasley musi w końcu pozwolić miłości swojego życia odejść, ponieważ to nie zmieni faktu, że jego już nie ma. Przez cały czas bohaterka walczyła z utratą ukochanego, ale też z tym, aby w końcu pogodzić się z jego stratą i zacząć dalej żyć. Ciągle odtwarzała w głowie każde ich wspomnienie i rozmowę co nie poprawiało sytuacji.
Jest to dalsza część historii bohaterki z pierwszej części jednak już bez głównego bohatera. Raz za razem musiałam przerywać, bo znowu się rozklejałam, kiedy docierało do mnie, że tak niesamowita i cudowna relacja jaka połączyła Hasley i Luke'a nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. W pewnej chwili odetchnęłam z ulgą, kiedy w jej życiu pojawił się Harry. Mężczyzna, który po krok po kroku sprawiał, że na nowo odnalazła siebie, nauczyła się śmiać, cieszyć z życia i w końcu ruszyła dalej.
"After him" to niezwykle wzruszająca historia o tym, że nawet kiedy doświadczymy wielkiej straty życie toczy się dalej i gdzieś po drodze spotykamy ludzi, którzy mogą całkowicie odmienić nasze życie. Rozumiem, że autorka miała swoją własną wizję na tą książkę jak i poprzednia, ale złamała nam nią serce.