„Skąd tyle satanistycznych tekstów?”, „Skąd się wzięły biseksualne konotacje nazwy?”, „Czy ich wokalista zapił się na śmierć?”, „Co to niby mają być za bohaterowie?”. Odpowiedź: tacy, którzy sprzedali ponad 200 milionów płyt, zagrali ponad 10 tysięcy koncertów i wciąż mają gdzieś to, co o tym myślicie. To AC/DC, a to jest ich nigdy wcześniej nie opowiedziana historia. Od bijatyk i przedzierania się przez cieszącą się złą sławą niezwykle brutalną scenę muzyczną pubów i klubów Australii na początku lat 70. do ich ataku na opanowaną przez punk scenę brytyjską, a potem amerykańską na przełomie lat 70. i 80., kiedy to wykruszyło się wielu członków zespołu, managerów, producentów i dyrektorów firm płytowych, którzy pomogli im w tym zadaniu – oto jest waląca między oczy, wchodząca za zamknięte drzwi dogłębna biografia, na jaką czekali od dawna fani AC/DC. W Hell Ain’t A Bad Place To Be światowej sławy kronikarz muzyczny Mick Wall ujawnia świeże, wcześniej nieznane fakty dotyczące wszystkich głównych graczy w opowieści o AC/DC. Jest to jednak nie tylko opowieść o rockowej kapeli, opowiada historię rodziny – klanu – który nie ma w zwyczaju wdawać się w spory z obcymi. Youngowie, twardziele z osiedli czynszówek w Glasgow, przeżyli narkotyki, śmierć, rozwód i wieczne potępienie krytyków, by stać się jednym z największych, najbardziej znanych zespołów rockowych na świecie. „My wiemy kim jesteśmy – powiedział kiedyś Angus – jesteśmy rock and rollem”.