Książka, z którą niezwykle miło spędziłem Święta. Przede wszystkim książka dla ludzi ciekawych świata, niebanalna, intrygująca, a jednocześnie taka swojska, jakby zza miedzy. Nieprzebrana ilość historii, opowiastek i anegdot, z których niewątpliwie jedne z ciekawszych to Powódź Tysiąclecia z 97 roku oraz zbrodnia połaniecka, opisane z dość unikalnej, personalnej perspektywy świadka wydarzeń (w przypadku powodzi) czy kogoś, kto próbuje odświeżyć pamięć o tym strasznym wydarzeniu (w przypadku zbrodni połanieckiej). Opowieści o niedźwiedziach oraz rozdział o Alasce zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Doskonały i ostry humor, choć czasami na granicy akceptacji. Książka ładnie wydana. Kilka ilustracji, związanych z poszczególnymi rozdziałami dodaje książce uroku. Większość z siedemnastu rozdziałów rozpoczyna się mottem przewodnim, co na pewno książce nie szkodzi. Motyw polowań na zwierzęta może być pewnym problemem dla szczególnie wrażliwych, ale to właśnie ten kontakt z naturą jest czynnikiem, który wydobywa te wspomnienia, niczym zanurzenie magdalenki w herbacie w prozie Prousta.