Książka podróżnicza opisującą pierwszą część wyprawy Tony'ego Halika i jego żony Pierrette. Tytułowe 180000 kilometrów to odległość jaką pokonali podczas czterech lat wędrówki, przemierzając Amerykę Południową i Północną. Wyjechali w 1957 r. z Buenos Aires, podążali w stronę Ziemi Ognistej, a następnie zawrócili i pojechali na Alaskę. Podróż trwała ponad cztery lata, w czasie jej trwania urodził im się syn, Ozana. Niesamowite przygody, które opisuje autor niejednokrotnie zapierają dech w piersiach. Powiem tyle, podstawowym sprzętem, z którym nie rozstawiali się podczas podróży była strzelba lub rewolwer. Tony Halik spotykał się z różnymi ludźmi (szczepy Indian, dla których był pierwszym białym z jakim mieli styczność; środowiska poszukiwaczy szmaragdów czy złota), a większość z nich początkowo podchodziła do niego z dużą nieufnością i była przyzwyczajona rozwiązywać konflikty używając siły. Należy podziwiać odwagę podróżników, ich wytrwałość, determinację i niepoddawanie się histerii w trudnych sytuacjach. Niestety, autor nie jest obdarzony swadą bajarza. Jego historie opisane są w sposób lakoniczny, bez szczegółów, które ubarwiły by relację. Czasami chciałoby się zapytać: "A co było dalej?". Książka przypomina trochę wyrwane kartki z pamiętnika, które opisują wydarzenia bez zachowania chronologii. Takie było zresztą zamierzenie autora, byśmy jako czytelnicy mogli zajrzeć do szuflady z pamiątkami z podróży, a on mógł opowiedzieć historie, które się z nimi wiążą. Niemniej...