Ostra muzyka, miłość, Kalifornia, wielka sztuka i worek marihuany. Zachary Karabaszliew kreśli niesamowitą, nostalgiczną powieść drogi, w której przegląda się współczesna Ameryka, jakiej nie znajdziecie na pierwszych stronach gazet. To nie jest kolejna historia emigranta, który nie potrafi odnaleźć się za Wielką Wodą. To proza dla tych, którzy - jak Zack i Stella - nie potrafią pogodzić się z tym, że codzienność ma stać się czymś przeraźliwie nudnym. "18% szarości" napisałby dziś Jack Kerouac, gdyby przyjechał do Stanów Zjednoczonych z pokomunistycznej Bułgarii, znał Nietzschego, historię malarstwa i uwielbiał fotografować.