Pewnie odpowiedź nie będzie zbyt odkrywcza, ale przecież nie o odkrywczość tu chodzi. W inny świat przenosiły mnie od zawsze "Baśnie" Hansa Christiana Andersena. Zbiór fantastycznych opowieści o Królowej Śniegu, Calineczce, Brzydkim Kaczątku czy Dziewczynce z zapałkami to był świat, w którym można się było w całości zanurzyć i zatopić (ale nie zatonąć). Wzruszały, przerażały, smuciły i bawiły. Najpierw to były piękne opowieści, które dziecko uczyły czytania, słuchania, rozwijały wyobraźnię, później odkrywało się w nich więcej: przesłanie o miłości, samotności, wykluczeniu. Przekazałam je mojemu synowi, który - podobnie jak ja - zaczytał domowy zbiór "Baśni". Mam nadzieję, że jego dzieci zrobią to samo...