Na szczerość dziecka zawsze można liczyć. Czasem krępującą, czasem zaskakującą a czasem po prostu zabawną. Czy macie takie doświadczenia z dziećmi lub byliście świadkiem takiej szczerości? Opowiedzcie w komentarzach. Najciekawsze odpowiedzi nagrodzimy książką.
Tymek jest sześciolatkiem ze spektrum autyzmu, który pasjonuje się pojazdami i ruchem drogowym. Jego plan dnia nie różni się od tego znanego większości przedszkolaków: poranne wstawanie, pobyt w prze...
Mama kolegi córeczki poprosiła o zabranie jej synka po lekcjach do siebie, żeby się pobawili, bo jest na służbowym wyjeździe w Warszawie i nie zdąży dojechać. Wzięliśmy Antka do siebie, ale chłopiec chciał zadzwonić do mamy także bez problemu mu pozwoliliśmy. Chłopiec, po odebraniu przez mamę zaczął pytać czy była na tych zakupach i czy mu coś fajnego kupiła.... matka od razu zaczęła prostować, ale synku przecież ja na służbowy wyjazd pojechałam. Było słychać, że jest speszona i jest jej głupio... Ktoś odbiera Twoje dzieci że szkoły żebyś Ty mogła poszaleć po sklepach, bo pół dnia Ci nie wystarczyło. Każdy ma swoje priorytety. Nie mnie je oceniać!
Dzwonię do syna (lat 15). Telefon daję córce (5lat) i proszę by powiedziała mu, żeby przyszedł na obiad (mam brudna dłonie, by trzymać telefon). Syn odbiera i orientuje się, że rozmawia z siostrą. - Co chcesz Weroniczko? - pyta uprzejmym głosem. - Masz przyjść do domu frajerze - mówi ze złością.
Gdy bawiłem się z naszym synem powiedział do nas, mnie i żony, tata jest moim najlepszym przyjacielem. A gdy żona zapytała: A mama? - Ty, to nie - odpowiedział maluch...
Nie ma, jak to przeprowadzać szczere rozmowy z dziećmi wprowadzając do nich odpowiedni klimat tak, aby czuły się, że chcemy, z nimi rozmawiać nie udając nic, gdyż one wyczuwają wówczas, że coś jest nie tak. Miałam kiedyś taką sprzed wielu lat sytuację osobiście mnie zaskakującą, kiedy to podarowałam prezent dziecku. W odpowiedzi zamiast słowa podziękowań otrzymałam nieśmiały uśmiech i usłyszałam słowa, które właściwie znaczenie ich do dziś mnie zastanawiają. W momencie, kiedy wspominamy, ją okazało się, że miałam, rację kierując do dziecka wówczas słowa, że kiedyś może Ci się przydać prezent w życiu dorosłym. Ja również uczyłam się na trudnych przykładach, a to nauczy Cię, jak walczyć z przeciwnościami losu, podczas gdy inni są bezsilni, a Ty będziesz umieć nie poddawać się tak łatwo pomimo wyznaczonych zadań, jakie należy wykonać. Szczera rozmowa po latach uświadomiła dziecku, że jednak warto podejmować w życiu ryzyko i odwagę, na które tak zwracam szczególną uwagę.
Jadąc autobusem ze swoim kilkuletnim synem byłam świadkiem rozmowy mężczyzny z małym chłopcem. Chyba to był dziadek, tak na oko sądząc, prosił chłopca, żeby ten nie dłubał w nosie i nie rozmazywał tego po szybie, bo powie o tym mamie. Chłopiec w odpowiedzi na takie zarzuty odpowiada, że on w takim razie, powie mamie, że mężczyzna sika do zlewu w kuchni... Po powrocie do domu, mój synek chciał od razu sam sprawdzić czy da się nasikać do zlewozmywaka... faceci...
Pamiętam lekcję w zerówce, którą prowadziłam radośnie śpiewając piosenki, a nie potrafię śpiewać. Któryś uczeń podniósł rączynę i w imieniu klasy poprosił, żebym przestała śpiewać. Cóż, grunt to szczerość....
Miejsce akcji: jeden z głównych deptaków w moim mieście. Czas akcji: sobotnie przedpołudnie - ludzi, jak to się na Śląsku mówi - w ciul! Bohaterowie: moja trzyletnia córeczka - blond loki z lekka sepleniący Aniołek, ja i pani, której solarium weszło za mocno (spalona na mahoń). Idziemy sobie rzeczonym deptakiem, mijamy się z PKSWZM i moje dziecię, robiąc oczy wielkie jak spodki filiżanek, sceniczym szeptem o mocy wuwuzeli mówi: "Mamo, co się tej Pani stało w twas?" Efekt możecie sobie wyobrazić.
Moja babcia wracając z zakupów z moją ciocią, spotkały sąsiadkę (trochę wścibską, starszą kobietę), moja babcia była wtedy w ciąży z moją mamą, ów sąsiadka zapytała moją babcię wskazując na brzuch "Kochana, a co Ty będziesz z tymi dziećmi robiła?", a co moja ciocia ze stoickim spokojem (dziewczynka lat 7) odpowiedziałą "Jak to co? Przemieli przez maszynkę". Sąsiadka już więcej nie zapytała o ciąże mojej babci :)
Odbierając pewnego popołudnia synka z przedszkola, słuchałam jak opowiadał z ożywieniem co działo się u Niego w grupie. Okazało się, że wychowawczyni zbudowała z dziećmi makietę wulkanu. Były na niej drzewa, kwiaty, króliki ... Udając zatrwożenie zwróciłam się do synka, że przecież te króliki zginą gdy nazajutrz wybuchnie wulkan. On natomiast spojrzał na mnie z namysłem i po kilku sekundach poważnym tonem stwierdził, że "Te króliki nie są nam już do niczego potrzebne". Cóż... Pasztetu z nich by już nie zrobił po erupcji 😂
Witam, szczerość mojego 11 latka. Byliśmy na wizycie kontrolnej u ortopedy, po operacji kolana. Koniec wizyty, lekarz mowi: 300zl, płatność kartą czy gotówką? A młody wtedy z wielkim zdziwieniem: Ileeeeeee? 300 zł? Za co?
Kiedy byłam mała bardzo dużo spędzałam wolnego czasu z 2 lata starszym kuzynem. Dom prababci był naszym azylem i miejscem, w którym odkrywaliśmy świat, m.in poprzez podglądanie natury. Pamiętam jak raz patrzyliśmy na koty, które oddawały się miłosnym uniesieniom, a jak niektórzy mogą wiedzieć, niekiedy jest to bardzo głośne i wygląda dość drastycznie oczami dziecka. Więc z przerażeniem (ale też małą dozą fascynacji) podglądaliśmy koty, kiedy mój kuzyn powiedział bardzo poważnym głosem "Twoi rodzice też tak robili żebyś mogła się urodzić". Pobiegłam z płaczem zweryfikować ten fakt do mamy, do kuzyna dwa dni się nie odzywałam, a po tym nikt mi już nie wcisnął historii o bocianach, czy kapuście. Miałam wtedy z 6 lat.
Mój ukochany mały człowiek aktualnie ma 8 lat. Jako, że jest dzieckiem niezwykle szczerym, co wynika głównie z przypadłości z którą przyszedł na świat- tak samo jak tytułowy Tymek. W związku z czym posiada sporo krępujących czy przezabawnych spostrzeżeń odnośnie otaczającej go rzeczywistości ;) Jednym z takich momentów było zwrócenie jego uwagi na gabaryty ( sporą nadwagę) Cioci , kiedy to zupełnie spokojnie i z pełną przejęcia powagą, ostrzegł ciocie, aby uważała jak wskakuje do basenu ( takiego dmuchanego na działce ) ponieważ widział ostatnio w ZOO, jak słonie wylewały całą wodę ze swojej sadzawki i on bardzo by nie chciał, żeby ciocia również tak ją wylała....
Wigilia w domu rodziców. Moja 5 letnia wtedy siostrzenica dostała pod choinkę mikrofon. Oczywiście były zabawy w śpiewanie do niego kolęd. Na stole pojawiła się butelka wina, dorośli wypili po odrobinie - rzeczywiście odrobinie!🙂 Po świętach przy odbieraniu córki z przedszkola moja siostra usłyszała od Pani, że mała śpiewała przerobioną wersję kolędy "Wesoła nowina", a brzmiało to mniej więcej tak" "Wesoła rodzina, na stole dużo wina" 🙈 Nie muszę chyba wspominać o odcieniu purpury, który pojawił się na twarzy mojej siostry 🤣
Szczerość jest dla dzieci rzeczą całkowicie naturalną, jednak potrafi doprowadzić do dość niezręcznych sytuacji. Małe dzieci nie rozumieją wielu norm funkcjonujących w świecie dorosłych. Szczerość jest w ich przypadku zjawiskiem rozwojowym. Moja 3 letnia siostrzenica, gdy tylko do niej przyjeżdżam i zaczynam rozmawiać z nią i domownikami mówi tak: Ach ciocia już, już gadasz i gadasz, a teraz Pama mówi. Rozbraja mnie, gdy wypowiada to zdanie, przez ostatnie kilka miesięcy wystrzeliła z rozwojem do tego stopnia, że chłonie każde słowo, jak gąbka. Serce mi się raduję, jak widzę postępy mojej siostrzenicy.
Mój wówczas 2letni synek, na moje stękanie i narzekanie, że jestem zmęczona i stara, odpowiedział, że nie jestem stara, jestem dobra (dla niego coś zepsute jest stare, a nowe i sprawne, dobre). Od razu poprawił mi humor 🫣
Ja wspominam najbardziej dwie wypowiedzi mojego młodszego brata(może miał wtedy 4/5 lat). Pierwsza to, gdy byliśmy u wujostwo na świętach i babcia od strony kuzynów, pyta brata, kim będzie jak będzie duży. Odpowiedź mojego brata: "Złodziejem". Druga sytuacja na niedzielnej mszy dla dzieci, gdzie kazanie jest na środku kościoła i biorą w nim udział najmłodsi. Zawsze tam się stało, aż do momentu, gdy ksiądz pytał "za kogo się dziś modlimy?" Mój brat pewnego dnia odpowiedział, że dziś modlimy sie za potwory, bo się ich bał. Do dziś wspominamy te sytuacje, a brat lada moment będzie miał 30 lat :)
Pracowałam wtedy w gimnazjum. Był to początek roku szkolnego, pierwsza lekcja w nowej klasie. Opowiadam o zasadach, wymaganiach, programie, itepe, itede. Uczniowie - jak to w zetknięciu z nowym nauczycielem - przyglądają mi uważnie, trochę niepewnie, a trochę z ciekawością. W końcu jeden dżentelmen pyta - ni z tego, ni z owego: - A pani to ma już chyba ze 42 lata??? Dodam, że nawet 40 jeszcze wtedy nie miałam. Sytuację tę wspominaliśmy do końca gimnazjalnej kariery rzeczonego dżentelmena. :)
Moja siostra lat niedługo 6, miała przedstawienie z okazji dnia babci i dziadka. Ale że ani babci ani dziadka nie mamy, poszła mama. Dają dzieci prezenty dziadkom i młoda dała mamie, na co jakaś Pani perfidnie” ale to chyba nie jest twoja babcia” i taki śmiech wredny. Młoda się odwraca uśmiecha się ze łzami w oczach i mówi „dobrze, że nie mam takie wrednej babci jak Pani”. Kurtyna
Dziewczynka lat 4 na stwierdzenie, że dobrze byłoby gdyby słuchała rad rodziców, i mamy i taty odpowiedziała -ale ja nie mam taty A gdzie on jest? -urodził sobie nowe dzieci, i już do mnie nie przyjeżdża. Muszę poszukać nowego taty. Kurtyna
Jedną z moich ulubionych historii jest to, gdy mój Tata niechcący usiadł na jakiejś niewielkiej zabawce mojej siostry. Miała ona wtedy około 5 lat i delikatnie chciała mu zwrócić uwagę, więc stwierdziła: "Chyba nie siedzi się tu Tacie za wygodnie, prawda?" :)
Sytuacja z moją siostrą, wtedy lat 5. Zapytała moich rodziców kiedy "odziedziczy" po mnie pokój (jest między nami 11 lat różnicy). Rodzice powiedzieli, że jak się wyprowadzę, a moja kochana młodsza siostrzyczka z powagą na twarzy odparła "albo jak umrze" :)
Dawno, dawno temu za górami lasami … a dokładnie w mojej miejscowości – mój kuzyn (dorastający chłopak) - dziecko (swoich rodziców), miał pewne zdarzenie (później tłumaczył, że był ciekawy) – jak mama była w pracy a tato w U.S.A. (jeżeli dobrze pamiętam ten okres), to nie idąc do szkoły, lub jak mamy nie było w domu, wydzwaniał na „nr 0 700” i słuchał, słuchał, co spowodowało, że moja ciocia, musiał później sprzedać znany samochód tzn. „Malucha”. Fakt, był nie najnowszy, ale zawsze to coś. Tak sobie rozmawiał…
Zabawna sytuacja też się zdarzyła – mój mały kuzyn (brat ww.), jak był w Kościele i św. Mikołaj mu wręczał prezent, to nagle mnie zobaczył (a stałem daleko, prawie na końcu) i zaczął mnie wołać … a wszyscy patrzą!
Jak byłem mały, to przychodziła do mnie babcia (nie chodziłem do przedszkola) i mnie „bawiła”. Bardzo ją kochałem. Moi rodzice byli w pracy i po godz. 15-16 wracali do domu, a babcia szła do swojego. Aby ją nie wypuścić - chowałem buty (prawy, lewy). Później pomyślałem, po co chować dwa, jak można jeden!