Avatar @hejtuklaudia

bookove

@hejtuklaudia
Kanapowicz od ponad roku. Ostatnio tutaj 8 miesięcy temu.
bookove_
Napisz wiadomość
Obserwuj
Kanapowicz od ponad roku. Ostatnio tutaj 8 miesięcy temu.

Cytaty

– Więc? Nie mam czasu. Będziesz tak stał i na mnie patrzył? – Zapytałam po chwili oczekiwania. – Nie mam czasu.
– Cole...
– Jesteś po prostu zazdrosny, wychodzę.
– Jestem. Cholernie zazdrosny. Masz rację
Obecnie znajdowaliśmy się na poboczu obok jakiejś polany, gdzie nie było ani jednej żywej duszy. Archer stwierdził, że z moim szczęściem pewnie kogoś przejadę, dlatego trzeba mnie zabrać na odludzie. Akurat w tej sprawie się z nim zgadzałam. Złapałam kierownicę i zaczęłam jechać do przodu.
- Ja jadę! Matko Boska, ja jadę! Widzisz to, Archer?! Widzisz?
- Widzę, a teraz zatrzymaj się, bo zaraz spowodujesz wypadek przez te krzyki. - zaśmiał się. Tak też zrobiłam, a następnie złapałam się ucieszona za serce, które zaczęło szybciej bić.
- Udało mi się! Faktycznie jestem super.
- Nie
Odebrała! Cicho już bądźcie! - usłyszałam Scarlett po drugiej stronie, która chyba próbowała uciszyć chłopaków. - Tess, każdy się o ciebie martwił. Nie dawałaś znaku życia od kiedy, no wiesz... Ta akcja z Archerem. Gdzie jesteś?
- Komórka mi padła - skłamałam. - Jestem w domu.
- Jak to w domu? Dzwoniliśmy do Archera i mówił, że cię nie ma.
- Jestem u siebie w domu, w tym prawdziwym - wytłumaczyłam.
Archer uniósł kącik ust, podczas gdy ja uśmiechnęłam się lekko. Noah, nawet na nas nie patrząc, zaczął zmierzać w kierunku drzwi. Kiedy już miał pociągnąć za klamkę, zatrzymał go głos Archera.
- Jeśli jeszcze raz cię przy niej zobaczę, obiecuję, że na przeprosinach się nie skończy. Wyszczerzyłam się sama do siebie, gdy blondyn przytaknął, a następnie wyszedł z domu.
Mhm. - mruknął, wsuwając twarz w moje włosy. Zaciągnął się moim zapachem. Gdy się odsunął, uśmiechał się uroczo, a ja poczułam ukłucie w sercu - Ładnie pachniesz.
- Mango. - Mam szampon o zapachu mango.
- Wiem
Jestem charyzmatyczny? - Wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam szept Archera tuż nad uchem. Uniosłam kącik ust, odwracając się do niego. Chłopak uśmiechał się zawadiacko, przechylając głowę w bok.
- Nie. Bardziej narcystyczny i nieznosny - sarknęłam, przez co chłopak prychnął.
- Tak uwazasz? - Jego uśmiech poszerzył się bardziej, co nie zwiastowało niczego dobrego. Ułożył dłonie na dole moich pleców, niebezpiecznie blisko tyłka, a mnie przeszły ciepłe wibracje. Uwielbiałam jego dotyk.
- Tak.
Spoglądała w jego oczy, starając się dostrzec, co przed nią skrywa. Zadrżała po raz kolejny, kiedy po dłuższej
chwili Kaden się przybliżył i gwałtownie wpił się w jej usta. Zrobił to na tyle niespodziewanie, że Fallon zdążyła tylko cicho westchnąć. Poczuła, jak jej brzuch zaciska się, jakby przefrunęło przez niego stado motyli. Jednocześnie czuła ciepło na sercu, tak jakby mężczyzna właśnie rozpalił w nim ogień.
Zerknęłam w bok, gdzie moi przyjaciele uśmiechali się jak głupi. Zmarszczyłam brwi.
- No co?
- Nic-odpowiedzieli razem.
Nagle chłopak uniósł głowę i jakimś nieszczęśliwym trafem złapał moje spojrzenie. Uśmiechnęłam się zawadiacko, po czym pokazałam mu środkowy palec. Archer pokręcił głową rozbawiony zrobił to samo. Odwrócił się jednak szybko, ponieważ zawołał ich trener. Zaśmiałam się pod nosem i wygodniej usadowiłam na plastikowym siedzeniu.
Przeniosłam spojrzenie na Archera i Briana, którzy wbiegali na boisko skacząc na siebie nawzajem i krzycząc. Oczywiście wszystkie spojrzenia przeniosły się na kapitana, a cheerleaderki zaczęły podskakiwać i wymachiwać pomponami. Parsknęłam pod nosem, kiedy brunet puścił do nich oczko, na co one zaczęły mamrotać między sobą.
Siedział nieruchomo i wpatrywał się w jeden punkt. Wyglądał, jakby znajdował się daleko stąd i zapewne tak było. Nie odezwał się do nikogo ani słowem, bo był zbyt pogrążony we własnych myślach. Musiałam przyznać, że trochę się o niego martwiłam, ponieważ nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zawsze miał coś do powiedzenia i musiał rzucić jakiś komentarz. A teraz po prostu milczał. Wiedziałam, że Kylie dużo dla niego znaczyła, byli razem dwa lata. Jednak nie sądziłam, że aż tak się przejmie jej powrotem.
Miałam oddać duszę mężczyźnie, który nigdy miał mi już jej nie zwrócić. Ja czekałam na niego całe moje krótkie i marne osiemnastoletnie życie, a on czekał na mnie, przy okazji walczyłam z jego wrogiem, który okropnie mnie skrzywdził. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak bardzo
A kiedy miałam się już zupełnie oddać najczarniejszym myślom chwytającym mnie swoimi grubymi mackami za nogi, zobaczyłam jego. Wykrzykiwał moje imię i pro- sił, żebym go nie zostawiała. Widziałam dobrze kontur twarzy i ten kolor tęczówek, który nie pozwalał mi opaść na samo dno. Krzyczał i krzyczał, nie puszczając mojej dłoni. Do ostatniego tchu do mnie mówił, nie pozwala- jąc mi umierać. Bo on był najgorszym i najlepszym, co mi się w życiu przydarzyło, ale ja jeszcze o tym nie wie- działam. Najgorszym, bo nie potrafiłam już bez niego żyć, a najlepszym, bo dał mi coś, czego nie widziałam nawet w najdalszym wyobrażeniu, i uczynił mnie najsilniejszą kobietą na świecie.
Już jako dzieciak czułam się samotna, niezrozumiana, przez każdego niechciana i odtrącana. Nikt mnie nigdy nie słuchał, a jeśli już, to miałam wrażenie, że tylko dlatego, że tak wypadało. Nikogo sobą nie interesowałam i gdyby się tak nad tym zastanowić, dlaczego bym miała? Byłam bezbarwna, nie miałam żadnego kształtu, a moja osoba odbijała się echem od pustych ścian korytarzy. Przestałam wierzyć w siebie i w to, że mogę coś osiągnąć. Potykałam się o każdą kłodę pod nogami, bo nie umiałam jej omijać. A z czasem już przestało mi się chcieć to robić.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl