Współpraca z wydawnictwami

Dobrze, że nie kilkadziesiąt.

Tak, kilkanaście, 21 to już co prawda kilkadziesiąt, ale nie chciałam Cię zawstydzać :)

Widzę, że ktoś z zazdrości pęknie...

Czekaj, czekaj a czego mam Ci zazdrościć, bo nie łapię?

No tych współprac, jak widać .

Taaaak pękam i zielenieję...


Jeśli to Cię podbuduje to myśl że właśnie w tym momencie wszyscy idziemy się pociąć z zazdrości no lol.

Naprawdę nie sądziłam, że są jeszcze tacy blogerzy. ;]

Nie, no to co tutaj piszesz Kruszynko jest co najmniej śmieszne. Nie ma czego zazdrościć, współprace to nic nowego i nie ma się czym chwalić. Współpracujesz? Fajnie. Nie współpracujesz? Też fajnie. Nie ma się tutaj co wywyższać, bo to nie na tym rzecz polega. Ehh, co to się dzieje w tym świecie. Chociaż jestem młodą blogerką (bloga mam dopiero równe 9 miesięcy) to nigdy nie pomyślałam o takim czymś. No nic, widać, że niektórzy współprace z wydawnictwami traktują jak wyścig szczurów, a nie jako taki miły dodatek do blogowania.

No właśnie wy chyba ją tak traktujecie, odradzając młodej blogerce pisać do wydawnictw, bo ma za krótko bloga. Jak widać nie staż jest tu najważniejszy...

Nie staż tu jest najważniejszy. Nachapanie się wspólprac nie jest najważniejsze, każdy ma swoje życie, szkołę, studia, pracę, rodzinę, chcemy dobrze wykonywać to czego się podjęliśmy. I być może błędni, oceniamy, że każdy wychodzi z takiego założenia.

Wielu z Nas przechodziło etap zachłyśnięcia się współpracą i to mija.

Bo nie chodzi nam o to, aby parafrazować opis z okładki i pisac tekst po którym od razu czuć że książki się nie czytało.


Swoją drogą, powedzcie mi, może Wy się zastanawialiście, jaki sens mają blogi, rzekomo bibliofilów, którzy podają że przeczytali x książek, piszą z tego quasi-recenzje, biorą ksiażki od wydawnictw a widać, że książki w rękach nie mili(od momentu wypakowania). Nie rozumiem tego. Przecież na tym się nie zarobi zbyt wiele. Więc why?

Tak się zastanawiam już kolejny raz

No jesteśmy tutaj też po to, żeby pomagać. Chyba lepiej by było, żeby podszkoliła swój warsztat, zobaczyła czy blogowanie jej się podoba i czy się w tym czuje, bo już nie raz się zdarzało, że ludzie zakładali bloga, pisali do x wydawnictw, nabrali egzemplarzy i słuch o nich zaginął, bo nie wyrabiali z nimi. Kurde, nie wiem o co tutaj chodzi. Chyba ktoś nie rozumie na czym polega blgowanie i czym jest współpraca z wydawnictwami. Nawet same wydawnictwa piszą, żeby jednak blog trochę istniał i żeby miało jakieś oparcie i wgląd co do tekstów, bo z 3 "recenzjami" to tak chyba głupio pisać do wydawnictwa, nie uważasz?

A co do młodej blogerki, Komsomolskaji to sama napisała, cytuję:
"Od niedawna prowadzę blog z recenzjami i w sumie zastanawiam się, czy za jakiś czas nie zapukać do któregoś z wydawnictw. Chociaż, jak na razie mam sporo wątpliwości czy w ogóle się nadaję:/ ale pożyjemy zobaczymy. Byłabym wdzięczna, gdyby któraś z Was, bardziej doświadczona ode mnie:) zerknęła i oceniła poziom moich recenzji:)"
Chciała żebyśmy sprawdzili i poradzili. Niektórzy jej poradzili, a tutaj nagle piszesz, że odradzamy jej pisać. Chyba jeśli piszą tak blogerzy z dłuższym stażem i trochę obyci w tym temacie to nie jest to napisane od tak, żeby tylko napisać, a jednak żeby blogerka nie straciła zapału. Niech trochę pobędzie, a dopiero później "puka" do wydawnictw. To, że Ty masz kilkadziesiąt współprac w miesiąc to nie znaczy, że każdy musi się na Tobie wzorować. Ludzie litości... Co tu się dzieje.
Ehh, przepraszam za ten długi i pewnie niezrozumiały tekst, ale nie mogłam przejść obok tego obojętnie.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nikomu niczego nie zazdroszczę, każdy współpracuje z kim chce i ile chce, ale nie zniechęcajmy początkujących blogerek do pisania propozycji o współpracę, bo tak naprawdę każda z nas kiedyś to zaczynała, jedna jak miała bloga rok, druga jak 3 miesiące, a trzecia po tygodniu i nie ma w tym nic złego. Każdy ma prawo pisać, kiedy uzna ten moment za odpowiedni... Nie wyznaczajmy więc odgórnych kryteriów i nie zniechęcajmy innych.

@Blac ja Cię rozumiem. Ty umiesz czytać ze zrozumieniem, ja jak sądzę też, Ty jesteś wredną zazdrosnicą, ja też :P Więc pokrewieństwo dusz. Normalnie podpisuję się pod Twoim postem.

@ Black_Vampire jeżeli uważasz, że tekst Kasiek był miły to chyba amy jakąś inną skalę życzliwości. To było wręcz oburzenie, jak ona w ogole mogła pomyśleć, żeby pisać po 3 miesiącach. Oczywiście, że blogi z 3 recenzjami nie mają racji bytu na początku.

Po kolejne, nigdy nie zdarzyło mi się parafrazować tekstu z okładki, miałam wakacje, czytałam i tyle. Teraz mam szkołę,też czytam, ale nie biorę 50 książek miesięcznie, skoro wiem, że nie będę w stanie ich rzetelnie przeczytać. Litości...

@Black... wyjęłaś mi to z ust!
Nie rozumiem tego wyścigu... Sama współpracuję, zaczęłam wcześnie. Początkowo odrzucali mnie, albo powiedzieli, że się odezwą, gdy blog trochę pobędzie i mój styl się podszkoli. Po czym po dwóch miesiącach sami się odezwali.
To, że komuś doradzamy po prostu poczekanie, napisanie kilku kolejnych recenzji, podszkolenie języka działa tylko na korzyść tej osoby, aby nie sparzyć wydawnictw przy wejściu i nie zmarnować swojej hmm... szansy?

Ale decyzja zawsze należy do blogera, który odezwał się o pomoc. Za niego nigdy nie zdecydujemy.

Dobrze, niech będzie, że ja jestem ta zła i niedobra.

Kruszynka czytaj ze zrozumieniem, podkreśliłam subiektywizm swojej opinii.

A nie zarzuciłam Ci Tu, ze parafrazujesz okładki.

Uderz w stół?

Od pytającego o radę, zależy co z nią zrobi.
Ja się wypowiedziałam tak, Ty masz inne zdanie, co nie daje Ci prawa do napadania na innych.

Opanuj się nieco.

Ja napadam, raczej to wszyscy na mnie napadli, że nahapuje się książek...

Jeśłi to robisz należy Ci współczuć. Irena Joliot będąc panną napisała do matki, że posiadanie nieprzeczytanych książek to niewyobrażalny dramat(mniej więcej tak to ujęła)

Nikt konkretnie nie pokazał na Ciebie palcem mówiąc że bierzesz książek ponad miarę(znów nasuwa mi się porzekadło o stole i nożycach), wskazano pewien zany problem w blogsferze.

To ty wyruszyłaś na świętą wojnę.

Ile ich już było w tym swiatku

Dobra, skończmy się kłócić, ja mam swoje zdanie, ty inne, a jeszcze ktoś zupełnie odmienne. Ja radzę pisać, Wy nie.

To nie kłótnia, tylko dyskusja. A po drugie tu nie chodzi kto jest zły i niedobry, tylko o sam fakt.

Kruszynko, tak zazdroszczę, hahah :)
Jakby to współprace były najważniejsze, no błagam.

.

Ale się uśmiałam :D

Hola, hola bez przesady. Tutaj staramy się traktować na równym poziome, a nie "starszy = mądrzejszy", bo czasami widać, że to nie jest równe. Sory, ale jak dla mnie to takie teksty, możesz sobie kierować do dzieci na podwórku, a nie tutaj.

Kruszynka16 - naprawdę się dziwisz, że taka nagonka na Ciebie jest? Nie chciałam się odzywać, bo po co, ale sama sobie wystawiasz opinię takimi tekstami. Nie będziesz szanowała innych, to inni nie będą szanowali Ciebie. TYLE!

Kruszynka16, tak naprawdę liczy się co masz w głowie. Trochę szacunku dla innych ;)

Dokładnie tak, 'starszy' nie oznacza wcale 'mądrzejszy', dowód na to właśnie wszyscy widzimy. Ale pewnie i tak nie zrozumiesz aluzji ;)
Książkowa blogosfera jest specyficzna, wszyscy się powinniśmy szanować i nie zazdrościć ani zabraniać współpracy z wydawnictwami. Dlatego szkoda, że tak do tego podchodzisz.

Dobra, uciekam już, bo jutro ciężki dzień. Mam nadzieję, że jutro już tu będzie w miarę przyjemna atmosfera..

Mnie też nie spodobał się ten tekst. Równie dobrze ja mogłabym użyć podobnego względem Kruszynki, bo pewnie jestem od niej starsza. Tylko... po co?

Co do współprac i ich ilości- zwisa mi to, ile kto tego ma. Ja jak na razie zrecenzowałam raz dla Kanapy, nawiązałam (sama napisałam) współpracę z Mirą, a kilka dni temu napisała do mnie pani z Audeo. Poza recenzjami piszę jeszcze od czasu do czasu artykuły do czasopisma, co też mnie cieszy (zaczęłam jeszcze przed założeniem bloga). Co będzie dalej- zobaczę. Nie będę raczej już sama pisać, bo o wiele bardziej cieszy mnie, gdy jakieś wydawnictwo odezwie się pierwsze. W tym miejscu chciałam jeszcze napisać, że jakoś mniej lubię blogi, w których są tylko i wyłącznie opisywane egzemplarze recenzenckie. Niby wiem, że bloger może wybrać sobie książki jakie chce (sama tak zrobiłam w przypadku tej niewielkiej ilości moich współprac), ale jakoś wolę, gdy choć część recenzowanych książek pochodzi z innych źródeł.