Oj nie wiem, czy mój Rambo aż tak jest mile nastawiony. Gdy mielismy w domu koszatniczki, to nawet nie pozwolił ich dotknąć, czy wziąc na ręce. A jesli już coś wywąchał, albo że drapałam się w ramie, gdzie zazwyczaj siedziały to automatycznie leciał do klatki i sprawdzał, czy są w niej obie. To samo tyczyło się później szczura, którego oddałyśmy to zbadaniu reakcji psa.
Straszny zazdrośnik z niego i oboje z ojcem nawet dziecka na ręce wziąć nie możemy, bo ten od razu zgłaszcza sprzeciw.