Idąc ulicą spotkałam siebie.W stanie skrajnego osłupienia weszłam po kostki w kałużę.Tak,to była Ja,choć prawda była taka,że już po pierwszych eksperymentach z rozszczepianiem ludzkiej świadomości wycofano się z tego poronionego pomysłu,a wszystkie homorepliki zniszczono.Więc jakim cudem Ja przeszła obok mnie?Minęła mnie i poszła, krok po kroku badając drogę białą laseczką.Fakt,przecież wszczepka oczu nie udała się.Za to w procesie HR błędnie przekopiowano tzw.„ośrodek miłości”.Nic nie czułam.A Ja aż za bardzo.Cóż,miała pecha.Ale co robić?W każdej chwili mogą ja namierzyć i zlikwidować, jest bezbronna z tą swoja bezgraniczną miłością.Toż to choroba!Cholera,oddala się!Co robić?!”Poczekaj!” krzyknęłam i podbiegłam do Ja.Ja stanęła i powiedziała:”Chyba znam twój głos.Znamy się prawda?Kim jesteś?”.No tak, ta ofiara losu zdemaskuje się przed pierwszym lepszym idiotą!”Chodź!”Wzięłam Ja pod rękę i zaciągnęłam w boczną alejkę.”Pomożemy sobie nawzajem” szepnęłam.Znowu zaczęło padać.