Nie lubię dziwacznego skalowania ocen. Ktoś pisze, że książka była "dobra" i cyk, leci 10/10, czyli, że arcydzieło, ideał, absolut. A potem wchodzisz na konto takiego recenzenta, i widzisz, że jego skala ocen mieści się między 8 a 10, gdzie sama cyfra przyznawana jest losowo. Resztę potworków z mojej listy nienawiści wymienili przedmówcy, bo o tak oczywistych sprawach, jak grafomania, czy brak podstawowych zasad gramatyki chyba nie trzeba pisać.