Nie wiem, jak u @MLB, ale podejrzewam, że tak jak u mnie, chodziło o taką metaforyczną epokę - bardziej o koniec czegoś, co wydawało się stałe i nieśmiertelne. Nie wiem, jak to lepiej wytłumaczyć.
Prawie dożył dziewięćdziesiątki, do śmierci był sprawny umysłowo, jakkolwiek smutna to wiadomość, McCarthy odszedł spełniony. Możemy uczcić jego pamięć wyzwaniem, np. Lipiec z McCarthym, bo mam od dawna ochotę na Krwawy południk
To świetny pomysł! I chociaż nie przepadam za jego twórczością, to myślę, że wzięłabym udział w takim wyzwaniu. Może przeczytałabym jeszcze raz ,,Drogę''?