pomysł jest bardzo fajny, dla kogoś, kto taką robotę polubi. To jest specyficzne zajęcie :)
No i niestety, jak napisał Maynard, wykształcenie nie wystarczy... bo tłumaczy tak naprawdę jest bardzo wielu, a wanna-be - jeszcze więcej.
Puszczanie tłumaczeń w sieć to nie jset dobry pomysł (wybacz Potania), chyba, że jako wprawki i nie książek, a na pewno nie nowych, ale np jakieś stare opowiadanka - krótkie formy bez praw autorskich. Na przykład na jakichś forach, gdzie fachowcy ocenią jakośc przekładu.
Jeśli zaś chodzi o tłumaczenie zarobkowe, to znajomości są najlepsze. Można też spróbować tak: przetłumaczyć coś i iść z tym do wydawnictwa - tak samo jak autor może iść ze swoją ksiązką. Ale wymaga to dobrego rozpoznania rynku (co zechcą wziąć, czego już nie tłumaczą, na co nie ma chrapki jakaś szycha) i jeszcze większego szczęścia. No i baardzo dobrego warsztatu oraz małych (na początek) wymagań finansowych. Więc, cóż...
Jeśli, Kobro, masz dopiero 16 lat, przed tobą szanse wyrobienia sobie odpowiednich kontaktów. Pracuj nad tym i rzeczywiscie wybierz jakieś studia filologiczne (niekoniecznie angielskie, w innych kręgach językowych też się pisuje literaturę;))