"Nikt nie wykrzykiwał rozkazów, Józef nie posłużył się batem, a jednak coraz przemyślniejszy osioł znów zaczął iść naprzód, sam z siebie wspina się po stromym podejściu wiodącym do Jerozolimy i idzie mu się lekko, jak komuś, kto usłyszał, że czeka na niego pełny żłób i wreszcie będzie mógł solidnie odpocząć, tyle, że nie wie, że zanim dotrze do Betlejem, przemierzy spory kawałek drogi i już na miejscu zorientuje się, że sprawy nie są tak proste, jak się wcześniej wydawało, najlepiej byłoby to, rzecz jasna, zapowiedzieć, Veni vidi, vici, tak właśnie ogłosił Juliusz Cezar w czasach swojej chwały, a później stało się się to, o czym wiadomo, śmierć przyszła do niego z rąk własnego syna, nieważne, że zaledwie adoptowanego."
Jose Saramago - "Ewangelia według Jezusa Chrystusa"