Zawsze nurtuje mnie pytanie czy w lepszym odbiorze książki pomaga cisza czy dźwięki z zewnątrz, a może jakaś muzyka? Ja osobiście czytam w zupełnej ciszy, bo dosyć łatwo sie rozpraszam, muzyka też łatwo dekoncentruje. Czasami też (z innej beczki) zasłyszana muzyka kojarzy mi się z jakąś przeczytaną książką. A jak jest z wami?
U mnie podobnie najlepiej w kompletnej ciszy, no może jakiś chillout. Znam osoby które (podobno) uczyły się przy bardzo ciężkiej muzyce i tylko przy takiej mogły się skupić.
Też wolę czytać w ciszy. Chociaż muzyka aż tak bardzo mi nie przeszkadza to mimo wszystko mnie dekoncentruje i po kilkanaście razy czytam tą samą linijkę
Do czytanie tylko cisza, cisza i jeszcze raz cisza :-) a jesli chodzi o zasłyszaną muzykę to bywa, że kojarzy mi sie ona z wybranymi secenami z ksiązki, które w mojej głowie utkały sobie podkład muzyczny ;-)
Czytanie w ciszy u mnie w domu rzadko jest możliwe ;) Jednak kiedy taka możliwość się nadarzy, czasami z niej korzystam. Z reguły wolę czytać książki przy cichej muzyce. Najczęściej są to odpowiednio wybrane soundtracki albo internetowe radio Rivendell. Ostatnio Loreena McKennitt ;) Sama nie wiem ... po prostu muzyka jeszcze bardziej przenosi mnie do świata zawartego na stronicach książki ;) Z racji tego często kojarzę muzykę z różnymi książkami. Najsilniej, nie wiem dlaczego, Trylogie Husycką pana Sapkowskiego z muzyka zespołu Blind Guardian ;)
@mrbiggles - i babci stojącej nad Tobą nie widać ;)
Nie potrafię skupić się na książce bez muzyki :P I tak jak enedtill, kojarzę książki z muzyką :D Najbardziej pamiętam Zmierzch (tragedia :/), który kojarzę z Zebrahead i Nekroskop - International Superheroes Of Hardcore :P
ja nie mogę się skupić na książce jak leci muzyka xD ale bardzo się lubię przy muzyce uczyć. mrbiggles: ja słucham ciężkiej muzyki i pomaga mi w nauce ;]
Najlepiej czyta mi się w ciszy, wieczorem jak wszyscy domownicy śpią. Jedynym wyjątkiem są pociągi, gdzie pasażerom nie zamykają się usta, wtedy wybawieniem okazują się słuchawki i muzyka :)
Różnie. Są książki, które tak wciągają, że nie przeszkadza mi kompletnie nic. Z kolei przy niektórych, każdy dźwięk otoczenia mnie rozprasza. Jeszcze innym razem odpowiednia muzyka świetnie komponuje się z książką.
Tak sobie dzisiaj pomyślałem. Chciałbym, aby czytając książkę, na stronach gdzie autor wspomina o konkretnych utworach muzycznych, z głośników popłynęła muzyka. Nawet nie muszą być konkretne utwory, ale dobrane odpowiednie do akcji.
To byłoby bardzo ciekawe doznanie.
Z papierowymi książkami będzie to trudne, ale z ebookami da się zrobić.
Najlepiej mi się myśli gdy słucham muzyki. Jednak jeśli mam możliwość czytam w ciszy (bardzo rzadko) przeważnie jednak w gwarze miejskiego autobusu(dojeżdżając do szkoły), na przystanku (między przesiadkami) bądź też w szkolę na "stołach" czyli w centralnym punkcie szkoły. Hałas mi nie przeszkadza potrafię się skupić na tyle by głosy zewnątrz do mnie nie docierały(jednak jak się skupić gdy trza nasłuchiwać przyjazdu autobusu, dzwonka). Chyba najlepiej mi się czyta gdy w tle leci jakiś utwór wykonany na pianinie ... Tak wtedy nie potrafię się oderwać od książki.
Mogę czytać wszędzie i właściwie w każdych warunkach. Nie robi mi różnicy muzyka, dźwięki z telewizora czy rozmowy ludzi, kiedy czytam w autobusie. Zazwyczaj zabieram się za książkę, mając pod ręką odtwarzacz, z którego po kolei lecą różne utwory. Kiedy wracam do jakiejś lektury, wręcz nie mogę jej skończyć bez ponownego odsłuchania piosenek, które były swojego rodzaju playlistą dla danej powieści.
zdecydowanie czytanie w ciszy. nie lubię gdy coś mnie rozprasza, choć np. rozmowy ludzi, domowników mi nie przeszkadzają. mogę czytać w pociągu, też nie przeszkadzają mi otaczający mnie ludzie. ale przy muzyce chyba bym nie dała rady. ewentualnie przy jakiś dźwiękach natury, choć nigdy nie próbowałam
Lubię czytać muzyce. Nie musi byś jeden określony gatunek, przy każdej umiem czytać. Albo otwieram okno i słychać szum samochodów, wiatru czy deszczu - tak też mi się przyjemnie czyta. Nie potrafię czytać, gdy jest zbyt głośno puszczony telewizor, ktoś głośno rozmawia (czytaj: moi rodzice), przy piosenkach z polskimi słowami albo te piosenki, które znam na pamięć. Wtedy się szybko rozpraszam i czytam jedną linijkę dziesięć razy, a i tak nie rozumiem sensu. Jeśli chodzi o naukę przy muzyce, to tylko przy hip-hopie, rapie albo rocku.
Ksiazki czytam tylko w ciszy, najbardziej lubie na balkonie. Latwo sie rozpraszam i potem nie moge sie skupic. Natomiast jesli czytam jakies artykoly czy cokolwiek na necie, to raczej przy jakiejs muzyce z kompa...za to musze miec cos do picia, najczesciej kawe za kawa, wtedy lepiej mi sie skupic...
Raczej staram się czytać w ciszy, ale gdy książka jest dobra potrafię "się wyłączyć" i nie przeszkadzają mi rozmowy wokół ani muzyka. Ja mam takie coś, że gdy czasami słyszę jakąś piosenkę, od razu kojarzy mi się ona z książką. Najczęściej polega to na tym, że gdy czytałam daną książkę wokół mnie często słyszałam ten utwór, albo zwyczajnie wydaje mi się on oddający klimat powieści.
Nie stosuję muzyki jako tła do czytania. Jeżeli czytam, koncentruję się na treści, a kiedy słucham muzyki - wyłącznie na dźwięku, słowach. W przypadku książki wtapiam się całkowicie w świat wykreowany przez kogoś - w przypadku muzyki: w świat, który tworzę sama płynąc z nurtem dźwięku. Mieszając obie sfery, musiałabym dokładnie dopasować klimat, żeby wrażenia dopływające ze zmysłu słuchu nie gryzły się z danymi odbieranymi za pomocą oczu. Wbrew pozorom, to wcale łatwe nie jest. Najczęściej to, na co muzycznie mam ochotę, gryzie się z klimatem lektury. Z tych powodów niemal zawsze rezygnuję z połączenia: muzyka + książka.
Kiedyś potrzebowałam absolutnej ciszy do czytania. Obecnie życie w większym mieście zmusiło mnie do zmiany zwyczajów i hałas nie przeszkadza mi tak bardzo jak wcześniej.
A co jeśli muzykę słyszysz już dzięki samemu czytaniu książki? Ja tak miałam przy „Hiszpańskim smyczku” Andromedy Romano-Lax. Opisy są tak sugestywne, że dźwięk wiolonczeli sam rozbrzmiewa:)
No to chyba lekka przesada:) Ale wiem o czym mówisz. „Hiszpański smyczek” rzeczywiście jest bardzo melodyjny, ja z chęcią po tej lekturze posłuchałam kilku wykonań na tym instrumencie.
Ogólnie rzecz biorąc, nie potrafię czytać gdy jest cicho. Bo jest wtedy... za cicho. Wtedy choćby najcichszy dźwięk dekoncentruje. Ale jeśli jest cicho, a gdzieś w tle coś dźwięczy - filtr w akwarium, gra muzyka, i tym podobne, wtedy mi to nie przeszkadza. Czyli, dla mnie podczas czytania książki nie może być za cicho, ale też nie może być zbyt głośno - na lekcji mogę czytać bez problemów, bo dźwięk nauczyciela jest stały, nie rozprasza tak bardzo (no, chyba że akurat wymówi Twoje imię i przyłapie na czytaniu książki...), ale na korytarzu podczas przerwy z trudem przeczytam jeden akapit.
Dla mnie muzyka odgrywa ogromną wspomagającą rolę. I podczas czytania i podczas pisania. W mojej ostatniej książce można znaleźć playlistę, do której tworzyłam poszczególne rozdziały. Nie wyobrażam sobie tworzenia bez muzyki. I czytania bez muzyki:)
A czy podczas czytania, muzyka Cię nie rozprasza? Ja często tak miałem, że muzyka nie pozwalała mi się skupić na czytaniu. Czasami jednak tekst i dźwięki bardzo dobrze się uzupełniały, więc być może jest to tylko kwestia odpowiedniego doboru muzyki do tekstu.