Ja jestem rodowitą Poznanianką, a dokładniej Jezycjanką ;) jeśli chodzi o gwarę poznańską i w ogóle o Poznań to osobiście polecam książkę pt"Grzeszne miasto" Maria Rataj :)
Daj mi jego adrese. Jak będzie wew chacie ledwo dychoł, to mu się złamie giyrę i na miesiąc leżenia bez gorzoły. A kto to zrobi? Wiesz, że ja nawet wąsiony nie zdepnę. powodzonka ;)
Daj mi jego adres. Jak będzie w domu ledwie żywy, to mu sie złamie nogę i będzie miesiac leżał bez wódki. Ale kto to zrobi? Wiesz że ja nawet gąsięnicy nie nadepnę. To chyba jakoś tak trzeba przetłumaczyć. A post jakoś mi umknął. Pozdrawiam.
a tak na marginesie, to Frodo odezwij się do mnie na gadu, bo odgadujesz prawie wszystkie zagadki >>>>> nagroda się należy >>>>>> ja nie rzucam słów na wiatr >>>>> ;)
Ubzdryngolić to znaczy upić się. A swoją drogą ciekawe: czy innym się nie chce rozwiązywać czy po prostu ich to nie interesuje. A rozwiązuje te gwarowe zagadki bo lubie zabawę słowem. A za nagrodę dziękuje, sam dialog na forum wystarczy. Pozdrawiam.
ja mogę również zadawać cytaty, ale 3 osoby to tez tak bez sensu, ja nie zgaduje, bo dla mnie to jest proste,bo gwara wielkopolska u mnie w domu ciągle jest obecna...ale może ów wątek rozszerzyć i "pobawić się" tez innymi gwarami,aby można było wszechstronność naszego polskiego języka poznać? może wtedy więcej osób się zainteresuje?
A może różnice językowe? Co śmieszy, co drażni, a co przeszkadza nam w innych gwarach. Bo w pewnym momencie może być, że w Polsce się nie dogadamy. ;) Na początek sytuacja autentyczna. Ślązak w Poznaniu, w sklepie spożywczym: -Czy są kartofle? -Nie ma. - pada odpowiedź sprzedawczyni. Ślązak nieco zmieszany, ponieważ na ladzie,przed nim leżą ziemniaki. -A to czy są ziemniaki? -Nie ma. -To co to jest, to co tu leży? -Pyry - spokojna odpowiedź. :) Także można nawet zwykłych ziemniaków nie kupić :P
buhaha to jakiś chyba skrajny przypadek :P ale fakt ja kiedyś byłam na wakacjach w Wejcherowie (Pojezierze Kaszubskie) i w jednym sklepie poprosiłam tak odruchowo bez zastanowienia o tytke, pani sprzedawczyni na mnie patrzyła jak na kosmitę o co mi chodzi :P Ja sama dopiero po jej wzroku zorientowałam się, że to nie Poznań i tytek, jako słowo, nie ma :)
Kojarzycie długą bułkę? Nazywa się to zależnie od regiony angielka, weg, francuz itp. I na śląsku ktoś chciał 4 zwykłe bułki, a wiedział jak jest tylko 5 po polsku. Więc powiedział: "Poproszę 5 bułek i jedną weg" (po niem. weg to wyrzucić w wolnym tłumaczeniu). Tiaa. I dostał 5 bułek i właśnie jedną, tę długą..
ostatnio się nikt nie odzywa, nawet Frodo, zagorzały fan moich cytatów:) może by tak ktoś coś raczył napisać:) było tak wesolutko :) pozdrawiam wszystkich wiosennie ;)