Mark Haddon autor książki "Drobny kłopot" w zabawny sposób ukazuje spokojne życie pewnej rodzinki, do czasu gdy pojawiają się kłopoty każdego z członków rodziny i wpływają na relacje między nimi. I tak się zastanawiam czy patrząc na bohaterów książki nie odnajdujemy w ich postępowaniu kawałka siebie? Czy mówimy otwarcie w rodzinie co nas boli? Moim zdaniem świetny obraz współczesnej rodziny. A jak Wy odebraliście tę książkę?
Ale przyznasz palladini ze paranoja, albo jak kto chce zwariowanie całkiem prawdopodobne? Myslę ze bierze się to z tego ze za mało rozmawiamy ze sobą w rodzinach.
No chyba nie chcesz powiedzieć ze masz przy łóżku kij bejsbolowy :) To byłoby jeszcze bardziej zwiariowane niz wycinanie sobie przez Georga egzemy ;) ;) ;)
Nie. Po prostu - ludzie mają naturalną skłonność do przesady. Jedni fiksują się na potencjalnych zagrożeniach. Inni na zdrowi. Jeszcze inni mają fioła na punkcie swojego honoru i niemal każde zachowanie traktują jako dyshonor dla nich. Ja jestem zafiksowana na strachu przed potencjalnymi mordercami/włamywaczami. Może dlatego ze panicznie boję się ciemności.
czy to znaczy że śpisz przy zapalonym swietle? nie nie rozumiem takich fobii, bez sensu się nakręcać. przeczytałam ksiązkę i niezle sie bawiłam. jakoś postać Georga mimo, że centralna jakoś wzbudziła we mnie najmniej sympatiii, ja rozegralabym wszystko inaczej gdybym była na jego miejscu;)
Tak. Przy lampce. Gdzieś potrzebuję źródła światła. Fobii nie trzeba rozumieć. Niektórzy boją się pająków inni przestrzeni jeszcze inni wysokości. I jakoś nikt im nie każe przebywać z pająkami albo na wysokościach. Więc czemu tak dziwi że śpię przy świetle?
Może i trochę męczy. Ale boję się ciemności od dzieciństwa. Wiem z jakich przyczyn. Ale czasu nie cofnę żeby przyczyny usunąć. Dzisiaj tylko sypiam przy świetle. Już nie boję sie wyjść na dwór gdy jest ciemno. Więc moja fobia nie utrudnia mi życia. Potrzebuję po prostu lampki. Którą wożę ze sobą (taka mała wsadzana do kontaktu).
A czy myślisz ze takie "nożyczki" to jest dobry sposób na załatwienie akurat takiej sprawy? Nie zawsze "odcięcie" się od problemu go załatwia. Może być tak ze nawet po radykalnym cięciu, problem pozostaje i "żyje" własnym życiem.
no właśnie to byla metafora mojego stanowiska, jest problem jak nie masz odwagi go rozwiązać to go "odetnij" od siebie problemem jest natrętna kolezanka, zostaw ja w tyle i ogranicz kontakty z nią i Twój problem znika.
Ja przyznaję, że lektura tej książki była niezłą zabawą, choć refleksja nad ludzkimi obsesjami, lękami czy nawet samotnością tliła się gdzieś nieustannie. Myślę, że to zaleta pisarstwa, że pod powierzchnią lekką i przyjemną można mówić o problemach czy rzeczach istotnych.