Fałszywy trop - Komisarz Wallander
Serial BBC, który dzięki uprzejmości serwisu na kanapie trafił w moje ręce składa się z sześciu odcinków, a właściwie z sześciu filmów telewizyjnych. Każdy z nich trwa ponad godzinę i mam nadzieję, że kolejne odcinki sprawią mi w trakcie oglądania podobnie wielką frajdę jak „Fałszywy trop”. Kolejność odcinków nie jest chronologicznie zgodna z kolejnością przedstawioną w książkach, może w jakiś sposób scenarzyści to uwzględnili, a może po prostu nie ma to znaczenia. Ja zacząłem oglądanie zgodnie z kolejnością serialową i zobaczymy co będzie dalej
Fałszywy trop zaczyna się wstrząsającą sceną, w której samobójstwo przez podpalenie popełnia 15 letnia dziewczyna. Wokół niej widzimy ogromne pole rzepaku, pełne żółtych kwiatów, a biegnący Wallander nie jest w stanie jej powstrzymać.
Jest to jakby szokujące preludium do całej fabuły filmu. W dalszym ciągu opowieści mamy do czynienia z brutalnymi, na pozór niepowiązanymi z samobójstwem dziewczyny, zabójstwami kilku mężczyzn. Ludzi, którzy giną również na pozór nic nie wiąże ze sobą. Akcja rozwija się niezbyt szybko, można powiedzieć, że momentami nawet leniwie, ale interesująco. Poznajemy współpracowników Kurta Wallandera, jego rodzinę: córkę Lindę i ojca, z którym nasz bohater niezbyt dobrze się dogaduje. Równocześnie fabuła odkrywa przed nami nowe fakty. Każde zabójstwo to nowy skalp w kolekcji tajemniczego maniaka. Wallander zaczyna podejrzewać, że wszystkie te morderstwa wiąże ze sobą sprawa wykorzystywania młodych kobiet, giną kolejni ludzie związani z tym procederem.
Mam takie wrażenie, że tak naprawdę kryminalna fabuła nie jest w tym wszystkim najważniejsza. Chodzi raczej o to, że bardzo często osoby, które powinny
w społeczeństwie pełnić istotną moralnie rolę tak naprawdę tego nie robią. Ojcowie krzywdzą dzieci, ministrowie łamią zasady na straży których stoją.
Niezależnie od tego jednak czy pierwszą część Wallandera potraktujemy wyłącznie jako kryminał, czy też nie zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z nią. Filmowcom z BBC udało się uchwycić ducha pierwowzoru, najważniejsza nie jest akcja lecz opowieść. Komisarz policji ma swoje wady, jego prywatne życie nie istnieje, ale strasznie ważne jest dla niego dotarcie do prawdy. Mimo tego, że możemy go nie lubić za podejście do córki i ojca, to jednak z pewnością szanujemy go za dążenie do zaprowadzenia ładu w otaczającym go świecie.
Aktorzy dobrani są znakomicie, Wallander w wykonaniu Kennetha Branagha to człowiek, którego wyobrażałem sobie czytając. Postaci dopełniające resztę obrazu również prezentują się znakomicie. Oczywiście osoby będące ortodoksyjnymi fanami prozy Mankella zauważą sporo nieścisłości z pierwowzorem, ale nie są one na tyle duże, aby utrudniać odbiór filmu. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić to nadmierna „szwedzkość”. Bohater jeździ Volvo, ma meble które wyglądają jak z Ikei i używa telefonu Sony Ericssona. Autorzy chyba doszli do wniosku, że Wallander w końcu jest Szwedem i należy to podkreślić.
Zdecydowanie polecam ten film, mam nadzieję, że kolejne wchodzące w skład pakietu nasycą mój rosnący apetyt.