Zabiegów? Jeżeli czytała pani książkę, to chyba trudno odebrać to jako zabieg.
Pisząc książkę autor przymuje po prostu jakieś założenie, jakiś cel. Wówczas powinien być konsekwentny. Moim celem było wsparcie osób stojących gdzieś na rozdrożu, danie im argumentów, wiary, siły.
Widzę ile osób stojących na rozdrożu, wahających się: pójść tu, czy może tam, wybiera TAM, które to TAM mi się nie podoba, które uznaję za niewłaściwy wybór.
Oczywiście nie mam zamiaru nikomu mówić: Ty głupcze, nie idź tą drogą, bo ... , ponieważ wiem, że nikt nie lubi słuchać rad, szczególnie w takich sprawach.
Ale chciałem przekonać, chciałem mieć wpływ - możliwie największy. A wiem, z doświadczenia i z wielu innych spraw, że nic nie przekonuje drugiego człowieka bardziej niż szczerość i "dobry przykład".
W związku z tym postanowiłem być w swojej książce szczery i powołuje się na własne doświadczenia: prawdziwe, nie udawane. Bardzo osobiste wyznanie to spory fragment mojej książki - także pełne rozterek i wątpliwości.
Pani to nazywa chwytem marketingowym? No cóż. Ktoś inny napisał: wyjątkowa książka o wierze, jakiej jeszcze nie czytał. Pani to obiera inaczej. Ale, mówiąc szczerze, pani odbiór mnie nie obchodzi. Dlaczego? Ponieważ, nie do pani jest adresowana moja książka - pani ma bardzo silnie określony światopogląd i nic tego nie zmieni, a na pewno żadna książka.
Mnie przede wszystkim interesuje odbiór osoby stojącej na rozdrożu, a nawet wprost: mi wystarczy, że jedna osoba zmieni swoje życie tak jak ja odmieniłem - znajdując w wierze to co ja znalazłem.
Jedna. Trudno to zrozumieć. Oczywiście wolałbym aby takich osób było tysiące.
Proszę mi wierzyć - wystarczy, że jeden czytelnik, nie teraz oczywiście - bo mi wcale nie chodzi o deklarację: fajna książka, daje 5 gwiazdek, ale o to, aby za 10, 20 lat ktoś do mnie napisał: Panie Marku, pana książka pomogła mi, moje życie potoczyło się tak jak pana, i jeżeli jeszcze doda: a największe wrażenie zrobiło na mnie pana bardzo szczere wyznanie, bo poczułem się jakbym ja był autorem tego wyznania,
to wszystko inne w tym momencie przestałoby mieć dla mnie znaczenie - nawet to, że "19 lat wcześniej" umarłem jako Marek Lipski.