Avatar @frodo

Marcin Chłosta

@frodo
98 obserwujących. 25 obserwowanych.
Kanapowicz od 17 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
98 obserwujących.
25 obserwowanych.
Kanapowicz od 17 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.

Cytaty

Nie jadłem rożka od czasu śmierci Barbary i Franka juniora. Niezależnie od tego co straciłem i co odebrałem innym ...Niezależnie od tego, kim jestem i kim nie chciałbym być...skłamałbym, gdybym powiedział, że nie smakują świetnie
"Jeżdżę tam i łażę jak zaczarowany. Budynek dyrekcji jest olśniewający, masywny. Dziś zarządza nim nie ród Donnersmarcków, ale Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Lokalowej. Główne wejście jest zaryglowane, wskazówki wielkiego zegara na frontonie budynku wyrwane. Całość wygląda jak Hagia Sophia na miarę naszych możliwości..."
"Jest tu 350 kilogramów materiałów wybuchowych, 872 sztuki broni automatycznej, niemal 20 ton amunicji i osiem milionów dolarów gotówką. Dość uzbrojenia i pieniędzy żeby wyposażyć małą armię. Do niedawna tym wszystkim dysponował jeden człowiek".
Karta na stoliku, nie ma żadnego triku, karta taka sama, zgadnij gdzie jest dama?
Straszny z ciebie skurwysyn - powtórzył król, poważniejąc. - Ale porządny i przyzwoity skurwysyn. A to rzadkość w tych parszywych czasach.
Tak, tak - rzekł na koniec Yarpen Zigrin, wyszczerzywszy zęby. - Jak mówi stara piosenka: chłop, co w ręku łamie sztaby, nie oprze się woli baby. Kilka świetnych przykładów słuszności tego porzekadła zebrało się dziś za jednym stołem. Zoltan Chivay, żeby daleko nie szukać. Opowiadając, co tam u niego nowego, zapomniał dodać, że się żeni. Wkrótce, bo we wrześniu. Szczęśliwa wybranka nazywa się Eudora Brekekeks. - Breckenriggs! - skorygował dobitnie Zoltan, marszcząc brew. - Zaczynam mieć dość poprawiania ci wymowy, Zigrin. Bacz, albowiem ja, gdy mam czegoś dość, potrafię przypieprzyć! - Gdzie ślub? I kiedy dokładnie? - pojednawczo wpadł w słowo Jaskier. - Pytam, bo może zajrzymy. Jeśli zaprosisz, rozumie się. - Nie ustalono jeszcze co, gdzie, jak i czy w ogóle - bąknął Zoltan, najwyraźniej skonfundowany. - Yarpen uprzedza fakty. Niby jesteśmy z Eudorą po słowie, ale czy to można wiedzieć, co będzie? W takich, kurwa, czasach?
Moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam, Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.
Ładnie to tak, przypierdalać się do człowieka kulturalnie pijącego?
451° Fahrenheita – to temperatura, w której papier zaczyna się tlić i płonie.
Nie należy sądzić książki po obwolucie.
Każde wymarłe miasto ma swoje duchy. To znaczy wspomnienia.
Wszystko przeminie. Cierpienia, męki, krew, głód i mór. Sczeźnie miecz, ale gwiazdy pozostaną także i wtedy, kiedy nawet cień naszych ciał i sprawnie pozostanie już na ziemi. Nie ma człowieka który by tego nie wiedział.
To tak się umiera? – pomyślał Nikołka. – Niemożliwe. Dopiero przed chwilą był żywy. W boju to nie jest straszne jak widać. A mnie jakoś nie trafili.
Dostojewski umarł. Protestuję! Dostojewski jest nieśmiertelny!
Dziś na przykład jestem osobą nieurzędową, a jutro, patrzcie no tylko, już urzędową! A bywa i na odwrót, oj i to jeszcze jak!
Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha.
Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!
Niech mnie diabli porwą! – Niech diabli porwą? To się da zrobić.
Dżungla jest życiem – powtarzała po wielekroć Kot. – Nie ma śmierci dookoła nas, gdyż nie ma nieistnienia. Drzewa, po których się wspinamy, żyją. Dążą do światła, rosną, dając oparcie młodszemu rodzeństwu: lianom. Pnie, które padły, żyją nadal, bo są siedliskiem wielonogów i norami węży. Powietrze w naszych nozdrzach, ziemia pod naszymi łapami stanowią życie, istnienie i wieczną przemianę życia w życie. Nie ma śmierci w dżungli, wszystko jest tu żywe.
A jak już jesteśmy przy ochronie, to ja dam ci podarek. Kotka. Będziesz go karmił, czesał i codziennie głaskał, bo kotek to bardzo lubi. Za to jak ktoś przyjdzie ciemną nocką, żeby ci poderżnąć gardło, to kotek go zeżre.
Polacy są od improwizacji, może to jest nasze nieszczęście, ale jakby i tego nie było, niewiele by zostało.
Jakby cierpienie uczyło, to Polska byłaby jednym z najmędrszych krajów świata.
Dwoje to już osobny świat.
W kroplach dni powszednich, tak samo jak i w morzu, całe niebo można zobaczyć.