“Później jeszcze kilka osób przewinęło się przez mój samochód. Tylna kanapa coraz częściej stawała się kozetką w gabinecie terapeutycznym, myślałem, ciesząc się w duszy z wylewności moich pasażerów. Każdy z nas dźwiga swoje zmory, a łatwiej iść przez życie, kiedy zdołamy się z nimi zmierzyć, powtarzałem, zachęcając do rozmów.”
Po tragicznej śmierci żony Mariusz rezygnuje z pracy w policji. Postanawia wziąć się w garść i z niemałym trudem składa w całość swoje życie rozsypane na kawałki. Pracując jako taksówkarz, każdego dn...