“Niezależnie od regularnego podnoszenia się i opadania wody w kanale Misericordia życie za moim oknem toczyło się własnym specyficznym rytmem. dzień zazwyczaj rozpoczynał się w ciszy przed świtem, kiedy sprzedawca warzyw i owoców wskakiwał do łodzi zacumowanej naprzeciwko mojego okna, delikatnie uruchamiał silnik, po czym powoli, przy wtórze cichego terkotania, odpływał kanałem - takie odejście na paluszkach w wydaniu łodzi motorowej.”