“Nie pamiętam, kiedy cos kosztowało mnie tyle, ile przyjście do domu Szczepana. Kiedy Artur pojechał do siebie, to najpierw leżałam pół godziny na kanapie, gapiąc się w sufit, i zastanawiałam się, czy jest jakakolwiek opcja, żeby go przekonać. Nie było.”
Przez chwilę wydaje się, że życie całej trójki wróciło na w miarę normalne tory… Ale tylko przez chwilę. Znowu zaczynają ginąć ludzie, znowu każdy może okazać się sprawcą. Trzy miesiące po aresz...