“Mógł zrobić w tym czasie z pięćdziesiąt zdjęć i odjechać. Ale nie odjechał. Nie wsiadł na rower. Podszedł do starej lipy i przykucnął od zacienionej strony. Zanim schował twarz w dłoniach, przebiegł wzrokiem po linii falującego horyzontów.”
Czasem jesteś tylko pionkiem w mrocznej grze, ale tym najcenniejszym na planszy Aleksandra Oreanka jest dziennikarką lokalnego tygodnika, który od dłuższego czasu chyli się ku upadkowi. W dniu zakoń...