“- Kiedyś wezmę psa - zapewniali - albo wykastrowaną tchórzofretkę, żeby nie pryskała po kuchennych meblach. I jeszcze kota syjamskiego, najlepiej z azylu. - Milkli wzruszeni własna dobrocią. - Ale teraz muszę się skupić na rozwoju własnym - przypominali całemu światu, wracając do rzeźbienia pośladków.”
Pewne decyzje wymagają czasu. Wiktoria bez słowa wyjaśnienia zostawiła męża, spakowała walizkę i pojechała w miejsce, które miało jej pomóc poskładać wszystko na nowo. Idealne byłyby pewnie Indie lub ...