“Kiedy głowiłem się, jak zaradzić tym brakom, do salonu wszedł osobnik o chwiejnym kroku i niezwykle bladej cerze, co wzbudziło we mnie podejrzenie, że może jest to trup. Raz czy dwa zdarzyło mi się golić, czesać i upiększać nieboszczyka, ale nigdy takiego, który przyszedłby do mnie o własnych siłach.”
Powieść Mendozy można czytać jako swoisty antykryminał; autor bawi się literackimi konwencjami, przesysowując i doprowadzając do absurdu założenia gatunku. Pytany, czy jest pisarzem postmodernistyczn...