Zbigniew Truszczyński, autor książki „Mamy dusze muszkieterów”, w ktorej opisał swoje wspomnienia z czasów, gdy służył w Legii Cudzoziemskiej... Ludzie dzielą się zasadniczo — na stworzonych do gry na fortepianie i do jego przenoszenia. Żołnierze Legii Cudzoziemskiej zaliczają się do tej drugiej kategorii. Nie jest to towarzystwo nadające się do chóru parafialnego. Grubo jednak przesadzał adjudant-chef1) Leclerc2), dowódca 1. plutonu z 2. szwadronu, mówiąc:
— Kiedy patrzę na wasze gęby, nabieram pewności, że podczas wojny, gdybyśmy zdobyli jakieś miasto, to byście tylko kradli, gwałcili i tyle bym miał z was pociechy.
Gdy zjednoczona Europa poszerza swoje granice, a świat staje się globalną wioską, Legia (przyjmując w swoje szeregi mężczyzn z całego świata) już dawno połączyła wszystkie rasy, języki i religię w jednym garnku. Zupa, która się w tym kotle gotuje, jest strawna.
Wszystkie występujące w tej książce osoby i fakty są prawdziwe.
Wszystkie występujące w tej książce osoby i fakty są prawdziwe.
Kolegom z Legii te wspomnienia poświęcam. Wspominam tylko dobre chwile, o złych nie chcę pamiętać.