Nazywam się Sylwia Pogorzelska. Mam 41 lat i jestem mamą ośmioletniej Oli. Całe moje życie zawodowe poświęciłam logistyce. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że najtrudniejszy łańcuch logistyczny dopiero przede mną. W 2018 roku, w czerwcu, usłyszałam diagnozę, której nie chce usłyszeć nikt – rak piersi z przerzutami. Po kilku dniach obezwładniającego strachu podniosłam się z kolan i zdecydowałam, że będę żyć. Że rak trafił na złą osobę i że teraz to ja będę rozdawać karty. A jeśli moja droga okaże się sukcesem – podzielę się nią z całym światem.
Dzień diagnozy był dla mnie tak samo obezwładniający jak dla większości, którzy usłyszeli to samo. Nie czułam, że to koniec, wręcz przeciwnie – czułam , że to początek. Wszystkiego. Tak też się stało.. Choroba stała się trampoliną do spełnienia wszystkich moich marzeń. Rozwinęłam skrzydła, okiełznałam strach i wyruszyłam w nieznane.