Cytaty Michael Gerber

Dodaj cytat
- Zatem chciałeś eksterminować całą rasę rozumnych istot tylko dlatego, że nie znosisz swojej pracy? - Barry kipiał z wściekłości.
- A wy skazujecie całą rasę rozumnych istot na zamęt i nieszczęście tylko po to, by nie musieć pracować? - Niccolo zawiesił swój głos, pozwalając, by do rozmówcy w pełni dotarła gryząca ironia jego słów. - Po co coś kupować, skoro można to przywołać? Niech wyprodukują to Gumole albo domowe skrzaty! Proszę, nie schodźmy na moralność magii. Ja ciebie nie przekonam, ty nie przekonasz mnie. Rzecz w tym, że dopóki istnieją magowie wywołujący zamieszanie, będę tkwił w tym gabinecie, zamiast posiedzieć z dziećmi czy wygrzebywać stare kości na Ibizie. A co najlepsze, technicznie rzecz biorąc, zrobiłby to Bubeldor. Ja zachowałbym czyste ręce.
Zabójcza kombinacja ciężkiej pracy, nieustannych kłamstw i gumolskiej nieuwagi pozwalała przez stulecia ukrywać przed nimi istnienie świata magów. Wszystko zmieniło się jednak, gdy gumolska dziennikarka J.G. Rollins uczyniła z pryszczatego, kipiącego hormonami i szaleńczo impulsywnego młodego maga idola milionów. W jednej chwili Barry Trotter zyskał międzynarodową sławę i reputację niszczyciela pokoi hotelowych na całym świecie. Równie szybko Gumole poznali wszystkie aspekty magicznego świata.
BBC kręciło nawet film dokumentalny pod tytułem Nowe oblicze Hokpoku.
- Oczywiście, że to wstrętne Barry, w końcu to mój pomysł. Teraz słuchaj uważnie, bo chcę cię zabić i iść coś zjeść.
- Idź, powiedz lordowi Vielokontowi, że śmierdzi jak kiepskie chińskie żarcie! - wrzasnął, a potem wylał zawartość do zlewu.
Irytujące, lecz zwierzęta w ogóle nie przejmowały się jego sławą, była im zupełnie obojętna.
To guma z gazem łzawiącym. Wystarczy pożuć i chuchnąć na kogoś. Ucieknie bardzo szybko.
Lecz tendencja Bubeldora do pokazywania gdzie się zgina dziób pingwina co bardziej irytującym oponentom sprawiała, że rada nadzorcza pozostawała wobec niego w aktywnej opozycji.
- Jego rodzice są w radzie nadzorczej - uciął Bubeldor. - Twoi rodzice są w grobie.
Wspinaczka po schodach ciągnęła się niemiłosiernie.
- Narrator mógłby trochę przyspieszyć - mruknął Barry.
Gdyby mógł, zmieniłby wszystkich w popiół, nawet nieśmiałe dzieciaki mające słabość do bohaterów i zręcznego marketingu.
Rozwalony wygodnie w rozłożystym fotelu sali wspólnej Grafittonu przed wielobarwnym paleniskiem Barry w milczeniu żałował pozostałych uczniów.
Harry Potter to zarejestrowany znak handlowy Warner Bros.
Fajki czarodziejów są o lata świetlne lepsze niż ich wersje gumolskie. Nie powodują nałogu, nie zamieniają ust w gnijące bagno. Nie trzeba też ich nabijać. Barry ścisnął w zębach swoje cacuszko.
- Colibri.
W pobliżu drzwi przepłynął Prawie Bezmózgi Bill, ciągnący móżdżek i rdzeń kręgowy niczym dziecko samochodzik. Za sobą zostawiał ślad widmowego śluzu.
Barry odruchowo pomacał portfefl.
Zależy od tego zakład.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl