Satyra na korporacyjną rzeczywistość Tomasz Wilmowski, zwykły facet, prowadzi monotonne i biedne życie pracownika instytutu naukowego w Warszawie. Kiedy niespodziewanie otrzymuje atrakcyjną propozyc...
– Słuchaj! Ci ludzie na dole... Oni są bez ubrania! To znaczy nawet bez strojów kąpielowych... Po prostu są na golasa! – wykrztusiłem. – No są – ze spokojem łuczniczki strzelającej centralną dziesiątkę na olimpijskich zawodach odparła BB.
“Wyobraziłem sobie, że kiedyś będę o tym opowiadał i nikt mi nie uwierzy. Facet z parasolem w białym szlafroku i w japonkach wychodzi z tyrolskiej willi. Wchodzi do egipskiej piramidy. W Chinach. W ulewnym deszczu. To brzmi tak idiotycznie, że trudno to wymyślić! ”
“Kłęby dymu rozniosły się już w górnej części kadłuba po całym samolocie, wzbudzając konkretne reakcje: od niespokojnych spojrzeń strony amerykańskiej – nawet tych w okularach – aż po wiązanki kwiecistych słów pozostałych pasażerów strony polskiej. Profesorowie coraz bardziej imponowali mi bogatą frazeologią w tym obszarze, ukazując, jak duży i niewydobyty potencjał drzemie w polskiej nauce. ”
“Jaka wyobraźnia? – zareagował impulsywnie. – Mnie nie potrzeba wyobraźni tylko wzrostu EBITDY – dodał. Solennie sobie obiecałem, że sprawdzę, co to jest ta czy ten EBITDA, ale poczułem, że to nic zdrowego. ”