Do ilustrowania musiała dorosnąć. Choć od dziecka lubiła książki i rysowanie (zdarzało się, że i w książkach), postanowiła zostać… cyrkowcem. Nie wiadomo dlaczego, skończyła ceramikę na krakowskiej AGH. Przez jakiś czas wykonywała bardzo nudną pracę w fabryce porcelany i aby nie zaziewać się na śmierć, przypomniała sobie, że najwięcej radości sprawia jej malowanie. Czym prędzej chwyciła więc za farby oraz pędzle i zaczęła malować – najpierw drewniane koty, ptaki i inne cudaki stworzone przez męża Maćka, potem ściany w pokoju synków Kostka i Ignasia, meble oraz wszystko, co wpadło jej pod pędzel. Ale najchętniej maluje na tekturze ilustracje do książek i do "Świerszczyka", w którym zadebiutowała (poprzez poplątane ścieżki) całkiem niedawno, bo w 2011 roku.