Muszę powiedzieć, że książka jest w jakiś sposób absolutnie wybitna, zwłaszcza te jej partie, które analizują fenomen pisowski. Fenomen tego zaczadzenia populizmem i nacjonalizmem pokazany jest nieprawdopodobnie trafnie pod kątem historycznym, społecznym, psychologicznym, mentalnym, psychiatrycznym, osobowościowym… Można by jeszcze długo wymieniać aspekty. To jest naprawdę niesamowite, tak celne, tak prawdziwe, tak przenikliwe, niesamowite po prostu.
Druga, a właściwie pierwsza warstwa — miłość Weroniki do księdza Jana — też jest niesamowita. Trudno uwierzyć w tę relację, ale takie rzeczy się zdarzają częściej niż myślimy. Tu to rozpięcie wieku jest ogromne, bo dziewczyna dopiero się budzi do życia, ma lat 15-17 a ksiądz 65 czy 67. Ale co z tego? Przecież to nie o to chodzi, tylko o odwieczne marzenie starszego mężczyzny, aby wychować, wykreować niejako kobietę młodą, dziewczynę, z którą chce się być. Ten wątek fabularny ukazany jest również znakomicie, bardzo prawdopodobnie, bardzo prawdziwie i z wielką siłą przekonywania. I w dodatku— jak to się mówi — na tle stosunków społecznych, co ujawnia całe zakłamanie wiejskiej społeczności.
W tle są rozważania o religii, mechanizmach Kościoła katolickiego i roli kleru w oddzieleniu niejako człowieka od wiary, stawaniu tej wierze na drodze. I one też są przerażająco prawdziwe i przenikliwe, bardzo też mądre.
Weronika… to książka napisana przez osobę wybitną. Jej wiedza, jej analizy dotyczące religii, kultury są niezwykłe i świadczą o wielkiej głębokiej wiedzy humanistycznej. Jednym słowem: niesamowita książka. Niesamowita.