Cytaty Anna Sakowicz

Dodaj cytat
nie ma lepszej reklamy dla autora niż jego śmierć
Kłamstwo nigdy nie jest dobrym sposobem na budowanie więzi.
Idzie do łazienki. Uderza o ścianę i się zatacza. Po chwili dopada do muszli klozetowej i rzyga. Żegna się z drogą whisky. Rozstania bolą.
A z facetami (...) to zawsze tak jest. Ładnie zapakowany w błyszczące pozłotko, ale jak dotrzesz do środka, to trafiasz na rozmiękczoną breję. Czasami wódą.
Ewenement. Mój ojciec miał kasę tylko w dzień wypłaty, rozdawał nam hojnie banknoty, potem te banknoty zabierał, powtarzając, że łatwo przyszło, łatwo poszło. Kasa jak wódka - musiała płynąć.
Kiedyś przeczytałam, że miłość jest jak połknięta pestka. Nie pamiętam, co autor , a może autorka miał lub miała na myśli. Może była to metafora nowego życia?
- Smutna pani - powiedział, a potem wskazał na dłoń, kręciłam chyba bezwiednie obrączką. - Przez męża?
- Nie da się ukryć. Niektórzy faceci to straszne... - szukam odpowiedniego słowa - chuje.
- Pewnie tak - odparł, wzruszając ramionami. - Pewnie też takim chujem jestem, ale niektóre kobiety to straszne suki.
Parsknęliśmy śmiechem. Rozbroił mnie tym tekstem.
Jestem... w czarnej dupie. Odkąd sięgam pamięcią tkwię w tym miejscu zaklinowana pomiędzy olbrzymimi pośladkami. Wokół siebie widzę ciemność.
Nie odzywam się. Stoję z ręką na klamce i czekam, aż wyjdzie. Pierwszy raz czuję, że mam nad nim przewagę. Nie wiem, z czego ona wynika.
Boję się samotności. Niedługo skończę czterdziestkę, będę niewidzialna dla mężczyzn.
Nie można iść przez życie, schodząc wszystkim z drogi.
Powinnam pacnąć się w głupi łeb. Rozwód to rozwód, trup ściele się gęsto. Polubownie z Pawłem się nie da.
- Poczytasz mi?
- Nie jesteś na to za duży? Sam powinieneś czytać?
- Ale ja lubię, jak mi czytasz - prosi. - Zawsze mi przeciez czytałaś.
- Bo dawniej nie umiałeś.
- To udawajmy, że dalej nie umiem.
Długo nie mogę zasnąć. głowie kotłują mi się różne myśli. Nasłuchuję jak zawsze odgłosów domu, a wyobraźnia podsuwa mi najczarniejsze scenariusze.
Nie mierzy się wartości matki miarą jedzenia, choć ona uważa, że pierogami ze sklepu wychowam degenerata. Tylko własnoręcznie ugniecione ciasto da szczęście dziecku, a matce satysfakcję z należycie wypełnionego obowiązku. Ble, ble, ble, głupie gadanie.
- Czy ty siebie słyszysz? Facet cię zdradzał latami, a ty teraz bierzesz na siebie winę za rozpad małżeństwa? - pyta retorycznie. Zdanie brzmi jak wyrwane z orzeczenia sędziego, a ja powtarzam w myślach jak echo: Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Wybrałam nieodpowiedniego mężczyznę na ojca mojego dziecka. Moja wina!
(...) najtrudniej mają ci, którzy nie idą do nieba, lecz zostają na ziemi.
(...) gdy człowiek wyrzuci w słowach swoje cierpienie, staje się weselszy.
Bo przecież marzenie to taki przyjemny plan, tylko że do zrobienia w dalekiej przyszłości.
Dorośli są tacy nierozsądni! Myślą, że jak się uśmiechną, to dziecko niczego nie pozna i nic nie zrozumie. A przecież dzieci nie są głupie! Nie trzeba się do nich cały czas szczerzyć jak głupi do sera (...).
Cierpienie wisiało w powietrzu, a może nawet podchodziło już do lądowania.
Wydaje mi się, że wolność i niewola jednak zależą od tego, jaką perspektywę się przyjmie...
Wszystko można naprawić, pod warunkiem że zechcesz.
(...) uważam, że o przeszłości trzeba zapomnieć. Oddzielić ją grubą kreską i zacząć wszystko od nowa.
Zachłanność, złodziejstwo i chęć zysku chętnie szły za żołnierzami każdej armii podczas każdej wojny. Kazały im napychać kieszenie cudzym. Jakby zabijanie to zbyt mało, trzeba było wybijać zęby, nękać, gwałcić, palić i okradać, odciskać traumę na wielu pokoleniach, zostawiać za sobą spaloną ziemię.
Moja babcia zawsze powtarzała, że nić przeznaczenia zawsze tworzy równy szef.
Jestesmy utkani z muślinu, delikatni, ale mocni. Chowamy to co najcenniejsze, ale też mamy serca przykryte tkanym powietrzem.
Kiedy diabeł swojego oseska podrzuca, to ludzkiego zabiera
Chciała uwierzyć, że dawne sprawy są już daleko za nią, że teraz wreszcie przyjdzie czas na nowe, wystarczy zrobić jeden krok. Jeden! Wynieść gruzy przeszłości. Jakże się dawniej mylila, sądząc, że można było, coś na nich zbudować. Nie zadała sobie żadnego trudu, by posprzątać tylko wylewala fundamenty pod budowę nowego domu. Nic dziwnego, że runął!
s.134
Nowy początek ma sens tylko gdy zamknie się stare sprawy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl