Avatar @MUWIT.pl

MUWIT_pl

@MUWIT.pl
Bibliotekarz
19 obserwujących. 6 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj 5 miesięcy temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
19 obserwujących.
6 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj 5 miesięcy temu.
niedziela, 14 czerwca 2020

WOKÓŁ PROBLEMATYKI ZAWODÓW LEŚNYCH - cz. 3

BARTNICTWO


Zanim w przydomowych ogrodach pojawiły się ule przyzagrodowe, a chłopi zaczęli zajmować się pszczelarstwem i produkcją miodu na handel i eksport, miód i wosk, a w szczególności wosk, pozyskiwano od leśnych pszczół "borówek". Zajmowali się tym bartnicy, czyli leśni pszczelarze.

Bartnik podbierający miód

Pszczoły żyjące w barciach w lesie nazywano w Polsce "borówkami", natomiast młode niedźwiedzie dobierające się do barci nazywano "bartniczkami". Aby uchronić borówki przed bartniczkiem, zawieszano przed wejściem do barci drewniany kloc, który zasłaniał otwór. Zezłoszczony niedźwiadek uderzał łapą w kloc, ten odsuwał się, a następnie, rozkołysany przez zniecierpliwione zwierzę, powracał z impetem na miejsce właśnie w chwili, gdy niedźwiadek próbował wygarnąć miód. Kończyło się to upadkiem niedźwiedzia lub jego sromotną rejteradą. Takie urządzenie nazywano dzwonem lub samobitnią.

Bartnictwo wymagało sporych umiejętności i dość dużej wiedzy przyrodniczo-biologicznej, najczęściej przekazywanej z ojca na syna, stąd bartnictwo było zawodem dziedzicznym, a rody rozproszone były po całym lesie, bądź to mieszkając w tzw. "kątach leśnych", bądź mieszkając we wsi i jedynie wyjeżdżając na czas oporządzania barci- z tym, że w takim przypadku każdy bartnik miał wydzielony swój kawałek lasu[59] .

Na temat jakiejkolwiek organizacji źródła milczą, co jest kolejnym dowodem na alienację zawodów leśnych[60]. Jedynie Franciszek Kotula wspomina o samosądach znanych jako samodzielne sądy bartne. Za rabunek barci, jedyne liczące się i zarazem najcięższe przestępstwo, karano śmiercią i to śmiercią w okrutnych męczarniach. Złodziejowi wyciągano kiszki i przybijano je wraz z ukradzioną barcią do drzewa, po czym złodzieja prowadzono tak długo naokoło drzewa, "aż mu się kiszki okręciły"[61] .

Na barcie często wykorzystywano naturalne dziuple, zazwyczaj jednak "dziano" je w starych (100-300 letnich), suchych drzewach odpowiednio grubych[62] . Gdzieniegdzie specjalnie przygotowywano drzewo na barć obcinając stożek wzrostu (wierzchołek),co powodowało intensywny wzrost drzewa na grubość[63]. W grubym drzewie nieraz napotykano po kilka dzień. Pomimo pospolitości występowania sosny nie była ona ulubionym drzewem bartników. Zdecydowanie chętniej dziano w jodłach, dębach, rzadziej w pniach wiązowych i lipowych[64]

Wykonanie dzienia bartnego wymagało sporych umiejętności i najczęściej zlecano je specjalistom, doskonale zorientowanym gdzie należy dziać dziuple, aby były łatwo dostępne dla pszczół i dla bartników. W średniowieczu barcie dziano jak najwyżej, z czasem zaczęto schodzić w dół, aby w końcu XVI w. dziać je już na wysokości 3-12 metrów[65]. W średniowieczu, czyli w czasach rozkwitu bartnictwa, do jednego bartnika mogło należeć i 400 barci, z czasem liczba ta malała.

Specjalista od dziania wspinał się na drzewo za pomocą drewnianych leziw na powrozach. Najprawdopodobniej wszystkie narzędzia też transportowane były za pomocą powrozów, ale nie zostało to jednoznacznie udowodnione. Za pomocą toporka ociosywano korę na powierzchni około 12 cm x 75-85 cm, świdrem wwiercano się na głębokość barci i motyczką z dłutowatym ostrzem wyrąbywano resztę. Zmurszałe wnętrze, kruche, acz twarde, usuwano za pomocą pieśni- dłuta z łukowatym ostrzem i masywnym żeleźcem. Do wygładzenia ścian bocznych służyła bocznicka (pobocznicka), a ścianki tylnej- skobliczka. Na samym końcu robiono zawór, wypieszczony kawałek drewna służący do zamykania barci. Zostawiano tylko tzw. "oko", podzielone na dwie części: dla pszczół wychodzących i przychodzących [66].


Bartnik na leziwie


Nie udało się określić sposobu osadzania nowych rojów, ze względu na niemożność obserwacji rójki. Najprawdopodobniej podkradano duże leśne pszczoły "zielone", lub stosowano ule chwytne- przenośne ule wydziane w kawałkach pni i zawieszane w kępie starych drzew na dużej, wolnej przestrzeni. Zmęczone lotem pszczoły siadały znęcone zapachem wywaru kwiatowego. Stosowano wtedy wyłożone płótnem sitko z szufelką- pszczoły skropione wodą zbierano na sitko, a gałązkę z matką obcinano i podtykano pod barć.

Po wydzianiu barci i szczęśliwym osadzeniu roju czynności bartne dopiero się rozpoczynały. Na wiosnę ograniczały się do oczyszczania ze spadłych pszczół i nieczystości oraz zdjęcia zimowego ogacenia [67]. Ochrona bartnika przed pszczołami- tląca się huba brzozowa lub próchno- znajdowała się w glinianym garnczku wiszącym u pasa i oddzielonym od odzieży za pomocą drewnianej deszczułki lub prętów brzozowych[68].

Na jesieni zaś bartnik wybierał z barci miód i wosk. Czynność ta nosiła nazwę "podkrawania". Dymem przepędzano pszczoły do góry okleku (gniazda) i wykrawano plastry. Miód i wosk pobierano tylko z dołu, gdyż tam matka nie schodziła nigdy i nie czerwiła. Z góry gniazda nie brano nigdy - zostawiano na pokarm dla pszczół na zimę [69]. Kiedy podkrawanie się zakończyło zamykano zawór deską i ogacano słomą.

Miód był towarem możnych i biednemu chłopu przez myśl nie przeszło zużytkowanie go na potrzeby własne. Wosk natomiast był towarem pożądanym i wykorzystywanym wszędzie, zwłaszcza w kościele. Miał wielkie znaczenie sakralno-obrzędowe, używano go do wróżb, produkcji gromnic i jako ofiarę w kościele. Również umieszczenie akcesoriów kościelnych w barci gwarantowało dobre zbiory. Najciekawszym bodajże zwyczajem, gwarantującym zachłanność i drapieżność pszczół było przeprowadzenie matki przez wilcze gardło (dosłownie!) [70]. Niestety Jeż- Jarecki nie podaje jak tego dokonywano...

Produkcja miodu i wosku była stosunkowo prosta. Miód wraz z plastrami wkładano do drewnianych naczyń tzw. kozubek i od razu przeznaczano na handel i na podatek dla ordynacji. Susz, czyli plastry bez miodu, wkładano do wrzącej wody w trójkątnym woreczku. Worek wyciskano i wosk wypadał do zimnej wody. Po czym wosk przetapiano dla uzyskane jednolitego kształtu [71].

Miód i wosk od pszczół leśnych był wyśmienity, jednak bartnicy, po wprowadzeniu serwitutu w XIX w. bez problemów pogodzili się ze zmianą zawodu z bartnika na pszczelarza. Kiedy zakazano wstępu włościanom do lasu, bartnicy masowo udali się w dzikie ostępy leśne po raz ostatni. Wynieśli barcie i pszczoły i osadzili je w ulach przyzagrodowych. Od tego czasu datuje się masowy rozwój pasiecznictwa i całkowity upadek bartnictwa.

PRZYPISY:
[59]Kotula Franciszek Bartniczy ród Sudołów Etnografia Polska II:1959
[60]Olędzki Jacek Materiały do tradycyjnych zajęć pozarolniczych Etnografia Polska II:1959
[61]Kotula Franciszek op.cit.
[62]Grybel Maria, Madzik Jan Bartnictwo i pasiecznictwo [w:] Nad rzeką Ropą T.2 Roman Reinfuss /red./ Kraków 1965
[63]Jeż- Jarecki W. Bartnictwo Puszczy Solskiej Etnografia Polska VI:1962
[64]Grybel, Madzik op.cit.
[65]Grybel, Madzik op.cit.
[66] Jeż- Jarecki W. Bartnictwo Puszczy Solskiej Etnografia Polska VI:1962
[67]Jeż- Jarecki W. Bartnictwo Puszczy Solskiej Etnografia Polska VI:1962
[68]Moszyński Kazimierz op.cit., s.292-294
[69]Kotula Franciszek Bartniczy ród Sudołów Etnografia Polska II:1959
[70]Jeż- Jarecki W. op.cit
[71]Jeż- Jarecki W. op.cit
#smolarstwo#bartnictwo#maziarstwo#pszczelarstwo#zawody-lesne#ginace-zawody#dziegciarstwo#zawody-zaponiane
Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl