Spotkanie ze Zwierzem Popkulturalnym, czyli Kasią Czajką-Kominiarczuk odbyło się 21 lutego w Klubojadalni Młodsza Siostra w Warszawie. Jest to miejsce dość nietypowe i specyficzne, jednak w ostatecznym rozrachunku myślę, że idealnie pasowało nie tyle do tematu wczorajszej dyskusji, ile do jej tonu. Dyskusja wokół najnowszej książki Kasi była bowiem niezwykle luźna i utrzymana w przyjacielskim tonie.
Spotkanie prowadził Paweł Opydo, który zna Kasię osobiście, razem z nią nagrywa popularny podcast o popkulturze, więc nie był to typowy wywiad dziennikarski prowadzony z autorem książki. Było to luźna rozmowa, pełna zabawnych wtrąceń czy żartów dotyczących ich wspólnych projektów, którymi dzielą się w Internecie. Cała sala raz po raz wybuchała śmiechem, dorzucając do dyskusji swoje uwagi i komentarze.
"Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej" to książka, która niejako systematyzuje naszą wiedzę dotyczącą Akademii oraz samej nagrody, robiąc to jednocześnie w przyjazny czytelnikowi sposób. Nie jest to pozycja naukowa - Kasia podkreślała, iż nie chciałaby napisać książki typowo naukowej - skierowana jest do szerokiego grona odbiorców. "Całe życie brakowało mi książki o Oscarach" mówi Kasia. Śmieje się także, mówiąc, iż ta pozycja powstała, żeby w kolejnych latach nie musiała po raz kolejny tłumaczyć ludziom jak działają Oscary i o co w tym wszystkim chodzi.
Na spotkaniu poruszany był temat popularności Oscarów i tego, czy ich popularność idzie w parze z tym, co sobą reprezentują.
- Oscary są nagrodą, o której się najwięcej mówi, to jest samonapędzająca się maszyna - komentuje Kasia. - Żadna inna gala nie ma takiej wielkiej oglądalności. Ile z was oglądało Złote Palmy? Do tego trzeba być kinomanem. Żeby oglądać Oscary wcale nie trzeba być kinomanem.
Paweł Opydo pytał autorkę o to, czy tak ogromne doświadczenie w prowadzeniu bloga o kinematografii i popkulturze w ogóle ułatwiło jej napisanie książki, czy może wręcz przeciwnie - było to pewne utrudnienie.
- Pisanie bloga bardzo, bardzo ułatwia sprawę, bo jeśli pisze się codziennie przez 10 lat, to potem samo pisanie książki nie jest niczym nowym, innym, dziwnym, nie jest czymś, do czego trzeba się przekonywać - mówi Kasia. - Z pisaniem jest jak z każdą inną rzeczą, jeśli to robisz, ćwiczysz, to idzie ci coraz lepiej. Początki mojego bloga to jest koszmar, a byłam z niego bardzo dumna! - śmieje się.
Na spotkaniu padło także pytanie dotyczące bezpośrednio nas - użytkowników serwisów czytelniczych, na których wystawiamy oceny i opinie dotyczące przeczytanych przez nas książek. Paweł pytał, czy Kasia czyta na tego typu portalach recenzje swojej nowej książki.
- Póki są dobre, to czytam - śmieje się. - Zakładam, że każda książka ma swoje dobre i złe recenzje. Nie można spędzić roku i patrzeć, czy ktoś nie wystawił 1 gwiazdki, trzeba kiedyś powiedzieć sobie stop. Jeśli ta książka ma coś dać czytelnikowi, to fakt, czy ta książka rzeczywiście coś daje, jest dla mnie bardzo ważne - inaczej nie ma to sensu.
Na koniec padło jeszcze kilka zdań dotyczących Akademii czy historii i "osobowości" Oscara.
- Historia Oscara jest historią pewnych przemian w Hollywood ale napisanie o tym wymagałoby napisania książki o historii Oscarów - mówi autorka. - Większość z nas mało wie o Akademii poza tym, że przyznaje Oscary. Akademia jest odbiciem tego, co się dzieje w Hollywood. Jeśli nic się nie zmieni w Hollywood, to w Akademii też nie. A jeśli akademia ma się zmienić, to musi się zmienić cały przemysł filmowy - dodaje.
Kasia mówiła także, że Oscar ma w sobie wiele osobowości, będąc jednocześnie jedynie statuetką z mieczem.
- Jest jeszcze dużo książek do napisania na temat popkultury, kinematografii - podkreśla na koniec Kasia.
Spotkanie to było nie tylko promocją książki, ale także dyskusją na temat Oscarów, Akademii i nastrojów w świecie kinematografii. Słuchacze mogli dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy na ten temat oraz poznać osobiste zdanie Kasi na temat wielu kwestii. Autorka podzieliła się również swoimi typami na tegoroczne Oscary oraz pokrótce wyjaśniła, dlaczego niektóre typy bukmacherskie się... nie sprawdzą. O słuszności słów Kasi przekonamy się jednak dopiero za kilka dni, podczas gali rozdania Oscarów.
Póki co wydaje się, iż książka popularnej blogerki i dziennikarki jest warta uwagi. Jestem przekonana, że wielu z nas może ona rzucić inne światło na tę nagrodę oraz na samą Akademię. Jeśli nie zdążycie przeczytać jej przed tegorocznymi Oscarami, to nic straconego - przeczytajcie ją, by być gotowymi na przyszłoroczne rozdanie!