„Karta do głosowania nie nakarmi głodnego.
Wolność prasy analfabecie nie przyda się na nic”.
Bertold Brecht
Codzienna nagonka na Chiny oraz wciskanie ludziom kłamstw na temat wspaniałej polityki Stanów Zjednoczonych Ameryki, coraz bardziej przyprawia mnie o zdenerwowanie. Od momentu, w którym Państwo Środka zaczęło się rozwijać, oraz nabierać znaczenia na arenie międzynarodowej, robi się niemal wszystko w amerykańskim lobby (niemal w 100% żydowskim), aby ciemnemu ludowi świata obrzydzić wszystko, co chińskie. Naprawdę nie bronię rządów Xi Jinpinga, ustrój, który panuje od lat w tej republice, jest co najmniej zły, jednak czy lepszy jest w Ameryce? Z niezrozumiałego dla mnie powodu fobia Ameryki, a co za tym idzie jej przyjaciół, lub pseudo przyjaciół jak kto woli w zniszczeniu, trzeba przyznać ciężkiej pracy milionów Chińczyków, jest dla mnie, nie zrozumiała.
Można tutaj dużo pisać o błędach komunizmu chińskiego, przywoływać obozy pracy, system punktacji narodu, politykę rodzinną etc. ale co z tego? Może byłoby ciekawiej przywołać całkowity moralny rozkład Stanów Zjednoczonych, ich kłamstwa począwszy od wojny w Iraku, zdrady wobec Kurdów, projekt „Covert influence operations”, podejście do komunizmu od czasów Stalina, a cofając się do wspólnej historii Polski i Ameryki porzucenie sojuszników. Przykładów można mnożyć, nikt się nad tym nie pochyla, wydając kolejne pozycje o tym, jak to Chiny są wielkim zagrożeniem na świecie, całkowicie nie zwracając uwagi jak opinią publiczną, manipuluje rząd w Waszyngtonie. Pan Robert Spalding wydał swoją publikację Wojna bez zasad chiński plan dominacji nad światem, w której poświęca niemal 300 stron, aby wmówić czytelnikowi, że Chiny to niemal drugi Babilon za czasów Nabuchodonozora.
Pisarz mówi nam, jak Państwo Środka chce zdominować Zachód, za pomocą sabotażu korporacyjnego, wojny cybernetycznej, dyplomacji, łamiąc przy tym międzynarodowe prawo handlowe i prawo własności intelektualnej (to łamanie prawa jest dość ciekawe, czy Pisarz zapomniał, jak to Ameryka łamie prawo, wprowadzając ustawę 447?), a także nadużywanie systemu finansowego. Z wieloma rzeczami jestem w stanie się zgodzić, gdyby nie pisał ich Generał brygady US Air Force, zmanipulowany przez politykę własnego kraju. Najśmieszniejsze, jest to, iż zdaniem Autora Ameryka po prostu została zmuszona do tego, aby bronić nie tylko siebie, ale i całego świata przed małymi żółtymi ludzikami, które tylko czyhają na nasze życie. Serio, Pan Spalding powinien lepiej zapoznać się z historią własnego kraju, bo coś mu się myli i miesza.
Książka Wojna bez zasad to kolejna manipulacja napisana przez jakiegoś tam generała, który musi przedstawić Amerykę w dobrym świetle, ponieważ nie ma innego wyjścia. Naprawdę, ja bardzo dziękuję temu państwu za wyzwalanie spod jakiejkolwiek władzy, nie skończyło się to dla nas dobrze w przeszłości, a aktualnie Ameryka nadal ogranicza naszą suwerenność. Książka totalnie bezużyteczna.