Fascynujący świat małych wielkich odkryć!
Które wynalazki miały największe znaczenie dla historii ludzkości? Co tak naprawdę wpłynęło na nasz rozwój? Jak to się stało, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy? Jakim cudem dotarliśmy tak daleko!?
Najpierw pojawia się problem. Później ktoś wpada na pomysł jego rozwiązania - nieraz szalony. Powstaje nowy wynalazek, który z czasem trafia do powszechnego użytku. To z kolei prowadzi do rewolucyjnych zmian.
Czy wiecie, że:
> wynalezienie prasy drukarskiej wywarło wpływ na rozwój fizyki molekularnej?
> dzięki niecodziennemu pomysłowi na handel lodem możliwe stało się zasiedlenie obszarów Ziemi dotąd niedostępnych dla człowieka?
> osiągnięcie inżynierii dźwięku, które pomagają nam lepiej widzieć, wzięły swój początek od neandertalskich zawodzeń w burgundzkich jaskiniach?
> potrzeba oczyszczenia miast z fekaliów pozwoliła rozpocząć prace nad mikrochipami?
> odkrycie atomu umożliwiło nam mierzenie czasu w nanosekundach?
> wynalezienie sztucznego światła wpłynęło na ewolucję zwyczajów związanych ze snem?
Oto niezwykła historia zwykłych przedmiotów - tych, z których korzystamy każdego dnia. Przeczytacie o geniuszach z przypadku i zbawiennych pomyłkach, kuriozalnych koncepcjach i niespodziewanych efektach. Przekonacie się, że każde wielkie osiągnięcie było poprzedzone maleńkim odkryciem. Taka jest właśnie historia innowacji.
Jak dowiedziałam się o tej książce? Otóż, dostałam wiadomość od wydawnictwa z propozycją zrecenzowania tej książki. Pomyślałam sobie, czemu nie? I tak oto ten egzemplarz trafił na moją półkę.
Książka składa się z 6 rozdziałów: szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas i światło. W każdym z nich poruszana jest historia dotycząca danych wynalazków. Wszystko idzie takim schematem: na początku pojawia się problem - próba rozwiązania tego problemu - i mamy wynalazek.
Wydawnictwo SQN zadbało o to, aby książka była przejrzysta, przez co litery są całkiem duże. Okładka, jak najbardziej, pasuje do treści. W środku nie zabrakło też wielu różnorodnych zdjęć, dzięki czemu to co wcześniej zostało opisane, możemy zobaczyć na ilustracji.
Oprócz ładnej okładki, ilustracji w środku, książka zawiera bardzo wiele ciekawostek. Czy wpadlibyście na pomysł, że dzięki wynalezieniu prasy drukarskiej doprowadziło do poszerzenia naszego wglądu do skali komórkowej? Bo ja nie!
Język jakim posłużył autor jest prosty, rzadko kiedy pojawiają się sformułowania typowo naukowe. Dzięki temu, osoba, która na co dzień nie interesuję się takimi rzeczami, może łatwo zrozumieć tekst.
Steven Johnson stawiał na konkrety, nie rozpisywał się mocno, przez co wiedzę znajdującą się w książce możemy łatwo sobie przyswoić.
"Małe Wielkie Odkrycia" to książka, która może być wspaniałym prezentem np. pod choinkę. Osoby, które interesują się historią i rzeczami naukowymi, na pewno pochłoną to książkę w dość szybkim czasie.
Jeśli nie lubicie literatury faktu, to myślę, że i tam powinniście dać szansę tej książce, bo naprawdę warto! Po przeczytaniu tej książki, inaczej spojrzycie na rzeczy, które są w naszym codziennym życiu zwykłymi rzeczami. Za to kiedyś były czymś rzadko spotykanym.
Na koniec chciałabym Wam wyjaśnić, dlaczego tak zachwalam tą książkę, a dałam jej 6/10. Chodzi o to, że nie jestem zwolenniczką historii i zbytnio nie interesuję się takimi rzeczami, co za tym idzie mam inne spojrzenie na tego typu książki. Przeczytania tej książki wcale nie żałuję. :)
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do tej książki. A może już przeczytaliście "Małe Wielkie Odkrycia"? Co o nich sądzicie?
Do następnego!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.