Wczoraj, krótko przed północą, zakończyłam lekturę książki Iwony Poczopko, zatytułowaną „Służąca”. Powiem szczerze, że dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu wzruszeń, tylu emocji, tylu wrażeń. A zupełnie się tego nie spodziewałam, gdyż konstrukcja, formuła tej powieści, nie zdawała się obiecywać czegoś takiego. I w sumie zastanawiam się jak mam określić, nazwać tę historię? Czy jest to opowieść o miłości? Ależ oczywiście. Ale nie odważyłabym się jej nazwać romansem. O nie, to byłoby zupełnie niezgodne z prawdą. Historia o życiu? O ludziach? O tym jak historia, przeszłość i to nie nasza własna, ale kraju, w którym się urodziliśmy, kształtuje nasze przyszłe losy i często rysuje je grubą bezlitosną kreską? O tak, z tym się mogę zgodzić. Bo o tym właśnie jest ta książka. O rozpaczliwym poszukiwaniu siebie, o próbie odnalezienia się w nowej rzeczywistości, o walce z tęsknotą, o poczuciu patriotyzmu i miłości do ojczyzny, która zdaje się wyrzekać nas samych. A także oczywiście o miłości do drugiego człowieka, żyjącego w innej rzeczywistości, mającego też swoją przeszłość, czasami równie tragiczną.
Główną bohaterką powieści Iwony Poczopko jest Rosjanka, Natalia Rozumowa, która w poszukiwaniu lepszego życia przyjechała do Polski wprost z Petersburga. W domu, pod opieką dziadków, zostawiła ukochaną córkę Nataszkę. Natalia w rodzinnym mieście była konserwatorem zabytków, ale wskutek przemian straciła pracę i ruszyła na zachód „za chlebem”. Można sobie tylko wyobrazić, jakimi pracami się parała i jak była traktowana na tej ziemi obiecanej. Ale o tym dowiadujemy się w sumie na sam koniec i jest to jedna ze scen, na której się popłakałam. Tak więc Rosjanka rozpaczliwie szuka pracy i trafia do domu zamożnego informatyka, Jakuba Kamińskiego, który z kolei rozpaczliwie szuka gosposi. Gospodarzowi od razu przypada do gustu milcząca i dziwna kobieta i tym samym Rozumowa otrzymuje dobrze płatną posadę. Zaczyna się jej nowe życie, w którym próbuje się odnaleźć jako tytułowa „Służąca” wymagającego Kamińskiego. Wkrótce na scenie pojawia się syn informatyka, dziewięcioletni Franek, który zdobywa serce Natalii, ciągle tęskniącej za swoją córeczką.
Mogłoby się wydawać, ot, historyjka jakich wiele. Nic bardziej mylnego. To niesamowita opowieść o ludzkiej naturze, o złożoności charakterów, to także niezła lekcja historii Rosji, przewodnik po kulturze, zachowaniach, naleciałościach, zagrożeniach. Widać, że autorka posiada bogatą wiedzę na ten temat, nawet zastanawiałam się, czy nie ma jakichś rosyjskich korzeni. Na uwagę także zasługuje i forma i język, jakim napisana jest książka. Autorka zastosowała ciekawą konstrukcję przedstawienia losów bohaterów, narracja występuje w trzeciej osobie, niekiedy pojawiają się zdania w pierwszej osobie, nie ma wyraźnego podziału na dialogi, a słowa wypowiadane przez bohaterów, pisane są kursywą. Sprawia to, że książka wydaje się być jednym wielkim monologiem, co na początku nieco mnie przeraziło, gdy „przekartkowałam” powieść. Ale to również było mylące i na całe szczęście, język, jakim posługuje się autorka, sprawia że „Służącą” czyta się… smakowicie. Delektując się bogactwem języka, pełnego metafor, odniesień, miejscami poetyckiego, czasami brutalnie wulgarnego. Wszystko ma swoje proporcje, znajduje się tam, gdzie ma być.
Zdecydowanie polecam tę książkę wszystkim osobom, które cenią sobie narracyjne eksperymenty, świetny język, sprawiający że z prostej, może czasami banalnej historii, autorka-wirtuozka potrafiła zrobić naprawdę wartościową opowieść. O miłości. O trudnych ludzkich charakterach. A to wszystko okraszone bogatą wiedzą historyczną, kulturalną, dzięki której możemy uszczknąć trochę informacji o naszym wschodnim sąsiedzie. Polecam.
http://agnesscorpio.blogspot.com/2011/04/iwona-poczopko-suzaca.html