WALET PIK JOYCE CAROL OATES
"Stajemy na skraju przepaści. Zaglądamy w otchłań – czujemy mdłości i zawrót głowy. W poczuciu zagrożenia chcemy się cofnąć. Niewytłumaczalna siła trzyma nas na miejscu."
Jaka specyficzna książka!
Opowieść o plagiatach, która sama jest... prawie plagiatem:)
Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, o ile takie istnieje:)
Myślę sobie, że autor miał właśnie taki zamierzony efekt.
Straciła na tym może troszkę sama atmosfera, ale i tak czytałam z zapartym tchem - tym przyjemniej, że wiedziałam dokładnie, o czym on pisze.
No i był Stephen King:)
Andrew J. Rush.
Szanowany pisarz, nazywany "Stephenem Kingiem dla dżentelmenów". Po pięćdziesiątce z wypracowaną literacką reputacją. Żona, dzieci, dom, stabilizacja. Małe miasteczko. Spokój, cisza.
Czy aby na pewno?
Otóż nie bardzo.
Andrew ma także drugie oblicze.
Pisuje pod pseudonimem Walet Pik. Powieści, wychodzące spod pióra jego literackiego alter ego są zupełnie inne - mroczne, krwawe, pełne żądz i nienawiści. Waleta Pik żaden recenzent ani czytelnik nie nazwałby "dżentelmenem".
Nazywano go "bardziej przejmującym, bezwzględnym Stephenem Kingiem!
Nikt, NIKT, nie zdaje sobie sprawy, że Walet Pik i Andrew J. Rush to jedna i ta sama osoba - nawet jego najbliżsi.
Pewnego dnia Rush otrzymuje wezwanie do sądu.
Pokrzywdzona starsza kobieta, C.W. Haider, oskarża go o kradzież rzekomo jej
niepublikowanych rękopisów. Twierdzi, że pisarz włamał się do jej domu i ukradł wszystko, publikując później treści jako swoje.
Oskarża go o plagiat.
Chociaż zarzuty Haider zostają oddalone, a ona sama uznana jest za osobę niepoczytalną /kiedy okazuje się, że takie same zarzuty wnosiła do sądu niejednokrotnie, oskarżając o plagiaty samych sławnych pisarzy, w tym także Stephena Kinga/ i umieszczona w szpitalu, Rush nie może przestać o niej myśleć.
Pewnej nocy postanawia włamać się do domu staruszki i tam odkrywa szokującą prawdę...
Bardzo, BARDZO ta historia przypomina Sekretne okno Stephena Kinga! :)
I choć nie ma tej klasy i tego uroku, to jednak jest hipnotyzująca właśnie dzięki temu podobieństwu.
Szkoda tylko, że parę spraw nie zostało tu wyjaśnionych /przykładowo tajemnica rękopisów staruszki/, ale to nie było głównym zamiarem autora.
Głównym zamiarem było ukazanie problemu tożsamości pisarza. Wymykająca się spod kontroli... kontrola. Obłęd. Szaleństwo. Strach. Nieobliczalność. Koniec.
"By zniszczyć zło, musimy zniszczyć istotę, którą to zło zamieszkuje, nawet jeśli jesteśmy nią my sami."
Polecam!